Notatnik heteronimów 8, Grudzień 2024, Państwo zabija nudę

Anarchista łagodny

Państwo nie tylko zabija ludzi i przyrodę, lecz także zabija nudę. To bardzo konkretny argument na rzecz państwa. John Gray sugeruje, że ludzie popierają dyktatury, ponieważ życie w dyktaturze jest interesujące, ciekawsze niż w systemie demokratycznym. Jest w tym sporo racji. Dyktator może w każdej chwili zaskoczyć społeczeństwo, czymś złym. albo rzadziej czymś dobrem. Ta niepewność jest intrygująca, trzyma w napięciu jak serial w rzeczywistości. Niepewność jutra urozmaica, nawet, jeśli w sposób negatywny, codzienną egzystencję.

Przenoszę to rozumowanie na poziom państwa, niezależnie od panującego w nim u systemu politycznego. Na tym poziomie brzmi ono jeszcze donośniej. Państwo zagospodarowuje człowieka i pochłania większość jego czasu. Decyduje o jego codzienności,  w tym o jego pracy, płacy, zdrowiu nawet płci, o życiu i śmierci. W naszych mediach króluje całymi miesiącami serial o wysokości corocznej rewaloryzacji emerytur i rent. Dla milionów zainteresowanych już sam ten serial dostarcza żywych emocji. A ile koloru, zaangażowania nadają życiu takie zmagania jak plemienne walki polityczne: na co dzień rozrywki dostarczają współcześni gladiatorzy w mediach i w debatach prezydenckich, kłamstwa i korupcja oraz próby „uśmiercenia” przeciwników politycznych. Rytuały państwowej polityki i związane z nimi negatywne emocje zastąpiły rytuały i zaklęcia sprzed tysięcy lat. To wszystko rozbija spleen, brak chęci do życia, niszczy nudę. Przy tym zapewnia wznoszenie się człowieka ponad indywidualne sprawy i interesy, uwzniośla go przez wymagane przez państwo poświęcenie. Jak smutne i szare byłoby życie bez wyborów, parlamentów, ustaw, hymnów, świat narodowych, patriotycznych capstrzyków, pochodów i fajerwerków. A zwłaszcza bez orgii zniszczenia – bez wojny.

A jednak takie życie istnieje. Życie ludzi kompletnie poza państwem lub obok państwa. Cieszę się, gdy spotykam takich ludzi, którzy nie ubierają się w państwowe ornaty. To jest ożywcze, gdy rozmówca nie ma pojęcia kto jest premierem i wodzem naczelnym w państwie, w którym przebywa, bo trzeba gdzieś przebywać.

Znam takich ludzi, którzy państwem w ogóle się nie przejmują. I wcale się nie nudzą. Takie życie jest możliwe. Jest bogate.

Pewnym przykładem są współcześni Nomadzi, którzy wędrują i pracują zmieniając wciąż miejsce zamieszkania. Nie potrzebują „swojej” jedynej, wyłącznej ojczyzny.

Zupełnie inne zjawisko to wielkie migracje współczesne, migranci w poszukiwaniu bezpieczeństwa i chleba. Oni też nie szukają nowej ojczyzny. Chcą przeżyć i żyć. Uciekają ze strachu przed swoim państwem i boja się nadal w nowym miejscu pobytu. Nie rozumieją swojej sytuacji i nie są rozumiani. Państwa, które jeszcze ich przyjmują żądają od obcych nowej lojalności  jako warunku udzielenia zgody na stały pobyt. Ale oni nie są często w stanie przekuć braku swojej starej lojalności w nową, inną.  Kiedy wielka fala migracji zaleje w końcu bogate państwa Północy, rozmyje ona państwa narodowe.