Notatnik heteronimów 6, Pażdziernik 2024,  Humanizm alienuje I

Liczba Mnoga

„W Sutrze Nirwany Budda Siakjamuni powiedział:

Wszystkie czujące istoty posiadają naturę Buddy’. Określenie ‘wszystkie czujące istoty’ oznacza nie tylko ludzi, ale również zwierzęta i rośliny, a nawet przedmioty nieożywione. W rzeczywistości natura Buddy jest tylko inna nazwą dla wszelkiego istnienia na świecie.’ ”

Hakuun Yasutani Roshi, „Osiem podstaw buddyzmu Zen”, Wydawnictwo ATEXT, Gdańsk 1993, s. 11.

„Każda myśląca istota miewa chwile, w których przyjęta granica, wytyczona przez naukę między materią organiczną i nieożywioną, wydaje się sztuczną i przestarzałą, jak wszystkie granice ustanowione przez ludzi. Nasz skryty sprzeciw wobec takiego podziału zdradza się w wyrażeniu „martwa natura”. To co martwe, ongiś żyło. Jeśli już musimy przyznać, że jakaś materia nie jest żywa, to przynajmniej pragniemy, by kiedyś żyła”.

Elias Canetti, „Auto da Fe’ ”, przełożyła Edyta Sicińska, Czytelnik 1999, s. 77-78.

Kluczem do sądzenia o ludzkiej naturze jest stosunek człowieka do przyrody.

Oto rekonstrukcja tragedii  człowieka w pięknym, klasycznym ujęciu wybitnego filozofa Romana Ingardena.

Człowiek stwarza świat,  który przybiera oblicze historii. Przyroda była przed człowiekiem, jest podstawą jego bytu i dzieł. Przyroda jest obojętna wobec człowieka. Człowiek z jednej strony czuje obcość i lęk przed przyrodą; „Z drugiej zaś czuje się w swej czystej i autonomicznej istocie czymś wyżej stojącym od Przyrody i czymś o tyle szlachetniejszym  od procesów czysto fizycznych lub od tego, co dzieje się w zwierzętach, że nie może  poczuwać się do ścisłego związku z Przyrodą i żyć w jej obrębie, w jedności z nią, będąc w pełni szczęśliwym.”

Człowiek jest sobie obcy jako zwierzę, chociaż wie doskonale, że zwierzęciem jest. „Nie może i nie chce uwierzyć, że stanowi człon pierwotnej Natury, że jest zwierzęciem i że nie jest ani jako naturalna rzeczywistość, ani jako pewne indywiduum pod żadnym względem czymś  lepszym od zwierząt, ani też niczym radykalnie odmiennym od reszty  natury.” **

Wysiłek człowieka jest więc nakierowany na przezwyciężanie natury (alienacja – PG) w drodze jej ujarzmiania. Człowiek tworzy dzieła sztuki, rodzinę, naród, państwo, historię. Nadaje w ten sposób sens i znaczenie swojemu życiu, którego brakuje w sytuacji pierwotnej natury. Zaczyna żyć poza czy ponad Naturą i zapomina, że ukryta Natura jest u podstawy stworzonej przez niego rzeczywistości.   „Zapomina, że jego byt i jego życie zależy od tego, co  się dzieje w Przyrodzie, i myśli, że może przewyższyć  i zwyciężyć samą Naturę. I jedynie od czasu do „

Lecz nowy świat człowieka nie może istnieć autonomicznie. Siła twórcza człowieka jest ograniczona. „Twory kultury wytworzone przez człowieka nie stanowią niczego więcej jak tylko pewnego rodzaju cień rzeczywistości, będąc jedynie tworami czysto intencjonalnymi. Noszą na sobie tylko pozór istnienia…”***

Człowiek aspiruje do życia wyniesionego ponad Przyrodę ale ono popada w niebyt, gdy człowiek „wyrzeka się  swej twórczej aktywności świadomości”. Jego życie duchowe warunkuje jego ludzkie istnienie ale nie może zmienić faktu, że człowiek jest składnikiem Przyrody.

Los człowieka jest tragiczny, lecz ten dualizm stanowi jego prawdziwą treść:

„Człowiek istnieje i żyje na granicy dwu istot różnych, z których tylko jedna zdaje się stanowić jego człowieczeństwo, a druga  – niestety jakby więcej realna niż pierwsza –pochodzi z jego zwierzęcości i warunkuje tamtą. … Człowiek  jest przeto zmuszony do życia na podłożu Przyrody i w jej obrębie, lecz dzięki swej szczególnej istocie musi przekraczać jej granice, ale nigdy nie może w pełni zaspokoić swej wewnętrznej potrzeby bycia człowiekiem”.

Aby zatriumfować nad Przyrodą człowiek musi siebie rozpoznać jako jej część i jej prawdziwość. Musi też realizować swoje wartości  Dobra i Piękna, które dla Człowieka stanowią „jakąś wyższą rzeczywistość  niż świat samej Przyrody”. ****

Koncepcja Ingardena jest koncepcją człowieka rozdartego, pękniętego na dwie nierównoważne części: specyficznej ludzkiej natury i części organicznej Przyrody. To jest stosunek nierozerwalny i zarazem pełen napięcia, antagonistyczny, który jest hierarchiczny: specyficzne ludzkie wytwory tworzą świat dzieł o wyższej wartości intencjonalnej niż te, które oferuje obojętna  albo obca, a nawet wroga Przyroda, niezmienne tło i podstawa bytu człowieka. Człowiek tworzy świat wyższych wartości; zwierzęta są na niższym poziomie. Piękno i Dobro są zastrzeżone dla tworów człowieka. Jest to koncepcja relacji człowiek – Przyroda nakreślona z punktu widzenia człowieka, istoty z pogranicza, żyjącej na skraju dwóch bytów: świata człowieka i świata Natury.  To powoduje nieuniknione rozedrganie i brak pewności człowieka:  jest ono z samej natury tragiczne, bo wynika z przeciwstawienia się człowieka obcej wobec niego Naturze, której jednak  pozostaje on jej nieodłączną częścią.

To przeświadczenie o  tragicznym charakterze ludzkiego losu wynika z uznania za kryterium człowieczeństwa koniecznośc  przezwyciężenia ograniczeń stawianych przez Naturę stanowiącą nieodpowiednią podstawę dla spełnienia aspiracji człowieka.  Człowiek, musi się z Natury wyzwolić, aby zrealizować się w swoim człowieczeństwie.

Klasyczna koncepcja jest także tragiczna dla Przyrody. Przyroda została w antropocenie przezwyciężona przez człowieka do granic unicestwienia. W zapamiętaniu, tworząc ludzkie Piękno, Dobro  i Zło, człowiek odmówił Piękna i Dobra Naturze. Człowiek zakwestionował samo istnienie Przyrody. Podcinając korzenie swojej egzystencji w Przyrodzie przekreślił możliwość życia zgodnie ze swoimi wartościami.

Trzeba, według mnie, dostrzec, oprócz autonomicznego świata kreatywności i wartości wzniesionego przez człowieka, cmentarzysko wszelkich istot, pasmo śmierci i zniszczenia, które pozostawia za sobą jego działalność.

A przecież można na Przyrodę spojrzeć inaczej. Nie jak obszar wrogości i obojętności, lecz dopełniania się i empatii. Nie przezwyciężanie Przyrody, lecz pełne respektowanie warunków nieodzownych dla jej istnienia, jej, czyli także człowieka jako jej cząstki. Jedynie regeneracja sumienia człowieka  przez radykalną zmianę nastawienia człowieka  do Natury/Przyrody może prowadzić go ku Dobru i Pięknu zamiast ku autodestrukcji.

Główną rolę w świecie odgrywają ludzie, mistrzowie kreacji i demiurgowie destrukcji. Ten esej jest o ludziach i kamieniach. (John Gray we wstępie do swojej książce o ludziach i zwierzętach zapowiedział, że  w obrazie świata, który przedstawia ludzie nie zajmą centralnego miejsca, mimo to napisał bardzo ciekawą książkę o człowieku****). Ja uważam, że człowiek na tym świecie jest ważną postacią; jest istotą, która musi nauczyć się pokory nie tylko wobec bogów  (w tej relacji wynosi nad wszystko samego siebie), lecz wobec wszystkich ziemskich i kosmicznych istot i stać się jednym z wielu aktorów, a nie tym jedynym, najważniejszym.  Przywrócenie akceptacji rzeczywistości i przywrócenie równowagi w relacji człowieka i przyrody jest warunkiem przetrwania ludzi, zwierząt i kamieni;  życzliwe współżycie jest warunkiem przetrwania piękna świata, piękna Przyrody i piękna wytworów człowieka.  Dlatego w Notatniku ludzie, zwierzęta, rzeki, lasy, kamienie grają główne role.

U źródła wszystkich kłopotów człowieka ze światem jest pewna określona koncepcja osobowości , centralna idea w wielu religiach i wierzeniach, obecność motorycznej jednolitej stałej siły wewnętrznej determinującej myślenie i postępowanie.

Według mnie nie istnieje w głowie człowieka taki centralny pulpit sterowniczy.  Akceptacja pluralizmu osobowości pozwoli odzyskać łączność ze zwierzętami i kamieniami. Jedną  koherentną niezmienną ludzką osobowość tworzymy na siłę, praca nad tą sztuczną konstrukcję wyczerpuje siły każdego człowieka, nie pozostawia mu wyboru, (chociaż, de facto, wybiera on co chwilę powodowany różnymi podmiotowościami, tożsamościami), pogrąża go w smutku.  Ciągła walka o nieistniejącą integralność i stałość skazuje  człowieka na nieuchronne porażki i dlatego tak trudno z nim żyć. Człowiek wstydzi się swojej niedoskonałości, a obawa przed ujawnieniem zwierzęcej strony jego natury nie pozwala mu cieszyć się spontaniczną naturalną zwierzęciością. Dla mnie zwierzę w człowieku jest koniecznym dopełnieniem tej strony, która jest jego tworem – kultury.

Nie powinno tu być sprzeczności. Kolosalnym błędem jest to sztywne rozróżnienie. W odległej przeszłości ludzie byli mądrzejsi. Nie budowali muru między człowiekiem i naturą. O tym jak dopełniają się ludzie  i zwierzęta możemy dowiedzieć się od ludów pierwotnych i od starożytnych. Zostawili nam skarb mądrości, który trzeba dopiero odkryć i docenić. Niech symbolem tej zapoznanej w zachodniej cywilizacji prawdy będzie starożytna egipska bogini, która przybierała postać kota albo dobrotliwy hinduistyczny Bóg Ganesza, człowiek-słoń.

 

**Roman Ingarden, „Książeczka o człowieku”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987, s. 14.

***Tamże, s. 15/16.

****Tamże s. 17/18.

*****John Gray, „Słomiane psy. Myśli o ludziach i innych zwierzętach”, przekład Cezary Ciesliński, Książka i Wiedza, 2003, s. 7.