Gdybym napisał książkę: „Zakleszczeni”

W PRL życie było uciążliwe, stopa życiowa niska, ale poziom aspiracji intelektualnych w społeczeństwie, nauka i kultura stały na niezłym poziomie. Polska była krajem chłonącym wszystkie ciekawe prądy i nowinki z Zachodu i transmitującym je na Wschód. W mojej dziedzinie w naukach historycznych za przykłady świadomego nadążania za światem mogą służyć: fascynacja i rozwijanie szkoły Annales, rozkwit latyno-amerykanistyki czy rozwijanie podejścia porównawczego i multi-dyscyplinarnego (mix socjologii, historii, nawet matematyki). III RP oferuje łatwy dostęp do dóbr materialnych, do nauki na świecie i nieporównanie wyższy komfort życia, ale stała się banalnym krajem retro. Występują dzisiaj,  oczywiście, rzeczy arcyciekawe i odważne, jak odkrywanie ludowej historii Polski, czy badania nad antysemityzmem. Są wielkie talenty w nauce i sztuce, ale mają ograniczone oddziaływanie i zasięg. Awangardowym myśleniem i twórczością interesuje się garstka koneserów. Wysoka kultura została zepchnięta na margines. Polska pozostaje nadal krajem bardzo interesującym dla politologów, raczej ze względu na osobliwości, niż rzeczy godne naśladowania. W sumie jednak nie staliśmy się laboratorium myślenia na miarę XXI wieku. Dlaczego polski umysł zakleszczył się, zamiast korzystać ze wszystkich możliwości, braku cenzury i otwartych granic? Poniżej idę po tropach i przejawach zamykania się polskiego myślenia.

Takie byłyby tematy rozdziałów w mojej nienapisanej książce o zamykaniu się w intelektualnym zaścianku:

Kompleks polski, skazujący nas na zawsze na cierpienia niepewnej egzystencji między wrogimi potęgami: Niemcami i Rosjanami. Pępkowość, czyli ocenianie świata z perspektywy narodowej, a nie Polski z perspektywy świata; tradycjonalizm sterowany odgórnie, ale mający społeczne korzenie i aprobatę z lęku przed światem;

Etnocentryzm i selektywna empatia (kochamy Ukraińców, lecz odrzucamy ludzi o innej barwie skóry); człowiek właściwy (ma pożądaną narodowość, kolor skóry, poglądy) to nasz gatunek człowieka, w miejsce przestarzałego Człowieka;

Gotowość do podporządkowania się sile bezwarunkowo, jeśli to siła wyższa;

Myślenie histeryczne – większość gotowa rzucić się w przepaść nie bacząc na praktyczne rezultaty, o które przecież chodzi;

Brak cierpliwości i konsekwencji we wszystkim: ułomność praktyki (niecierpliwość serca, niedokończone projekty; zaczynanie, co kilka lat wszystkiego od nowa, bez szacunku dla zakumulowanego dorobku pokoleń i poszczególnych ludzi, brak stałości, pacta sunt non servanda);

Myślenie stadne, mało oryginalnego, odrębnego podejścia (takiego, jakie uprawiał Andrzej Walicki), brak odwagi intelektualnej, aby przeciwstawić się nie tylko większości, ale nawet grupie własnych przyjaciół; myślenie hierarchiami lub schematami i odwoływaniami do autorytetów, które są niepodważalne;

Brak kształcenia krytycznej postawy, umiejętności rzetelnej debaty, dialogu, słuchania, szacunku do odmiennych poglądów;

Konsumpcjonizm, szukanie banalnej i łatwej rozrywki zamiast karmienia intelektualnej ciekawości i podejmowania ryzykownych poszukiwań i rozwoju, którego celem jest ciekawe, bogate (nie w sensie mamony) ludzkie życie.

Moja intuicja podpowiada mi, że intelektualna forma ludzi mieszkających między Odrą i Bugiem jest niestety słaba i słabnie nadal. Czy ma to znaczenie dopóki ludzie są zadowoleni z aktywności władz w zakresie redystrybucji, zadowolenia z siebie i satysfakcji z życia w Polsce? Ma ona jednak wpływ na stan demokracji, społeczeństwa i instytucji publicznych. Niektóre z nich, w coraz zamożniejszym kraju, działają coraz gorzej. Rząd rządzi płytkimi zrywami, ma być łatwo i przyjemnie. Niestety intelektualnie słabe są także partie opozycyjne, bez programu naprawy państwa, w większości reprezentujące prawicę i chadecję. Pewną nadzieję na zmianę dostrzegam w edukacji następnych pokoleń na uniwersytetach i  w czerpaniu przez młodych ludzi doświadczeń z pracy i nauki za granicą oraz w nauce własnej dzięki technice elektronicznej. Może doczekamy się buntu młodych, którzy nie zadowolą się propagandową papką, serwowaną im w szkołach. Ważna jest niezależność uniwersytetów, które do tego momentu potrafiły oprzeć się centralizacji i polityzacji w duchu prawicowo-katolickim, mimo zmasowanego nacisku ze strony władz.

W obliczu coraz większej złożoności i płynności życia słaba forma intelektualna elit i szerokich kręgów społeczeństwa będzie coraz bardziej dotkliwie przekładać się na dalsze obniżenie poziomu kultury politycznej, na rosnący brak zaufania do nauki (przykładem siła ruchu tak zwanych anty-szczepionkowców), na rozpanoszenie się teorii spiskowych i zabobonów, na podatność na propagandę i manipulację. Stąd tylko jeden krok do pozornie silnego, ale w rzeczywistości dysfunkcjonalnego państwa, do alienacji  i koniec końców do dyktatury. Dyktatury pasą się na intelektualnych pustyniach, na bezkrytycznym, hierarchicznym i ukierunkowanym na cele partyjne zbiorowym myśleniu.

Gdybym chciał napisać książkę o zawężaniu się horyzontów intelektualnych w Polsce nawiązałbym do wyrafinowanej krytyki amerykańskiej liberalnej edukacji na amerykańskich uniwersytetach przez Alana Blooma z pozycji konserwatywnej. („The Closing of the American Mind: How Higher Education Has Failed Democracy and Impoverished the Souls of Today’ s Students”, 1987). Ten klasyk (dostępny w polskim przekładzie jako „Umysł zamknięty”), znalazł już w Polsce naśladowców po tej samej stronie debaty. W odróżnieniu od Blooma i jego imitatorów, upatruję przyczyny uwiądu myślenia nie w standardach liberalnej edukacji i w dyktaturze tak zwanej politycznej poprawności, ale w dominacji prawicowo-konserwatywnych i katolickich środowisk, zwłaszcza w polskim etatystycznym wydaniu. Ale siła przesądu (dla Blooma ważny element mierzenia się ze światem) i wyimaginowanej tradycji, wydobyta w myśleniu o sobie i świecie przez Amerykę Trumpa zaprzecza, moim zdaniem, podstawowym tezom Blooma, iż zamknięcie amerykańskiego umysłu wynika z relatywizmu i przymusu płytkiego, jednostronnego, progresywnego myślenia, ukształtowanego na amerykańskich liberalnych uniwersytetach. To ludzie wyznający światopogląd amerykańskiej prawicy, kierujący się niewzruszonym kanonem wartości moralnych, a nie amerykańscy relatywiści- liberałowie podważyli amerykańską Konstytucję i doprowadzili do ataku na Kapitol, czyli do śmiertelnego zagrożenia wolności i demokracji.  Podzielam natomiast w pełni opinię Blooma o tym, jak ważna jest mądra edukacja, otwierająca ludzkie umysły. Myślę, że jedną z głównych przyczyn kryzysu społecznego i politycznego w obecnej Polsce, jest właśnie zaniedbanie przez rządy liberałów systemu kształcenia.