Zapiski bez retuszu na bieżąco. 16 lutego - 13 marca 2022

Dzień Świra, 16 lutego 2022

Fakt: inwazja na Ukrainę, o świcie 16 lutego 2022

Fakt: nie nastąpiła w wyznaczonym czasie, brak dowodów na to, że nastąpiła i brak dowodów, że nie nastąpiła

Fakt: mamy zawsze rację

W tym dniu, w którym miał wystrzelić pistolet, nic się nie dzieje (piszę rano 16 lutego) na tak zwanym teatrze wojny, chociaż dzieje się na scenach politycznych i medialnych. Trzeba się wytłumaczyć z niewytłumaczalnego, jakoś interpretować fakt, że to, co się stać musiało, jednak się nie stało. To wszystko miało zmierzać do (nieszczęśliwego) finału, a zamiast tego spadamy w przepaść ambiwalencji. Fakt bije w oczy, ale trzeba go zdekonstruować. Fakt obłaskawić.

Nigdy w historii wojen tak precyzyjnie nie zaplanowano kampanii przeciwnika. Rozrysowano kilka doskonałych scenariuszy. A jednak agresor zawiódł. Nie zrealizował żadnego z nich. Może zborna postępuje zgodnie z jakimś własnym niezbornym scenariuszem, który niebawem zostanie zdemaskowany. Nie jest on tak dobry, jak suflowany plan działań. Fakty nie kłamią. To Kreml okazał się szalony i nieobliczalny, o czym wiadomo nie od dzisiaj.

Jak to wyjaśnić, jak to zrozumieć. Napięcie rośnie i spada. Rosja przegrała, chociaż wygrała. Przewidywano trafnie nieodgadnione, chociaż, dzięki naszej zdecydowanej postawie, uniknęliśmy najgorszego. Co będzie jutro: stratedzy polityczni i wojskowi dowiedli, że wojna może wybuchnąć w każdym dowolnym momencie, choćby jutro, za miesiąc, za rok o tej samej porze.

Rosja jest słaba i wciąż słabnie, ale mimo to jest zdolna do zadawania mocnych ciosów. Liczymy się z nią i nie liczymy. Nie jesteśmy pewni, czego chcemy: drzwi do NATO mają pozostać otwarte, więc Ukraina mogłaby kiedyś w nieokreślonej dalekiej przyszłości zostać przyjęta do NATO. Już dzisiaj musi za ten pożądany udział przedpłacić. Może liczyć na nas i nie może. To są strategiczne niedopowiedzenia.

Nie mogą takich logicznych pętli objaśnić politycy – dobrowolne ofiary PRu i twitera. Jakość przywódców politycznych kluczowych aktorów Zachodu obniżyła się dramatycznie.

(tekst napisany 16 lutego 2022)

Dzień po Dniu Świra

W analizie zagrożenia wojną w napiętej sytuacji międzynarodowej podstawowym narzędziem analitycznym jest łączne rozpatrywanie dwóch składowych: potencjału przeciwnika (politycznego, społecznego, militarnego i gospodarczego) oraz jego intencji w całym złożonym kontekście (podstawowy element to interpretacja jego interesów bardzo szeroko rozumianych). Przypomniał o tym były szef Komitetu Wojskowego  NATO generał Kujat. To proste równanie brzmi egzotycznie na tle bezmyślnego chóru polityków i analityków, którzy biorą pod uwagę tylko jego pierwszy element, co w połączeniu z automatycznym przypisaniem Rosji złych zamiarów może oznaczać tylko jedno – nieuchronną agresję militarną. Świat na Wschód od Zachodu nie jest opowieścią idioty.

Sztuka polityki i dyplomacji polega na wsłuchiwaniu się w słowa i intencje strony przeciwnej, na wmyśleniu się w mózg i  wczuciu w  uczucia rywala. W tej chwili tę starożytną sztukę zastąpiła polityka megafonowa: trąbienie na wszystkie strony tego, co się nam wydaje i ubieranie przeciwnika w nasze buty. Bez wzięcia miary nie pasują. Trzeba je zwrócić zanim nie będzie za późno. Znamy liczne symptomy tej przypadłości utraty słuchu i chciejstwa: świadczą o tym kiepskie rezultaty w Wietnamie, Iraku, Egipcie, Libii, Iranie, Afganistanie, a w zakresie nation-building w tych i w wielu innych miejscach na świecie.

Rosja (piszę Rosja, bo sądzę że jest to kwestia polityki rosyjskiej i tradycyjnego sposobu jej uprawiania, a nie przesadnie demonizowanej osobowości Putina) ewidentnie wywiera obecnie bezprecedensową presję polityczną, popartą mocnymi argumentami z arsenału siłowego. To gra mocarstwa nie o odbudowę straconego imperium, a o rewizję strategii bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych/Zachodu wobec Rosji. Podejście to Rosja odbiera jako rosnące zagrożenie - stopniowe zbliżanie się Stanów Zjednoczonych i NATO do jej granic i pełzające wypychanie jej z europejskiego systemu państw – z systemu europejskiego bezpieczeństwa, którego czuje się równoprawnym uczestnikiem.

Presja ze strony Rosji jest celem stricte politycznym. Przełożenie dźwigni polityki na bieg wojenny zamykałoby Rosji drogę do uzyskania jakichkolwiek zmian politycznych. Rosja bez ograniczeń kontroluje Donbas. Wejście do Kijowa zakończyłoby się tak, jak wyprawa kijowska Chrobrego. Wojna Rosji z Ukrainą nie byłaby otwarciem drzwi do zmian obecnego systemu europejskiego bezpieczeństwa uwzględniających jej interesy, lecz nieodwracalnym niet - zatrzaśnięciem tych drzwi. Ze strony zachodniej takim przesądzającym no – byłoby przesunięcie militarnego punktu ciężkości NATO, łącznie z dyslokacją broni nuklearnej, do Europy Środkowo-Wschodniej.

W miejsce zbiorowej hipnozy na Zachodzie widziałbym wychłodzenie gorączki, krok w tył, moment refleksji nad całym europejskim systemem politycznym. To jest trudne, ale nie niemożliwe. Plany na przyszłość po konflikcie tworzy się w trakcie jego trwania. Już samo spoglądanie w przyszłość, z jej istotnymi niezmiennymi zmiennymi np. stałym sąsiedztwem, chłodzi gorące głowy.

Pouczające, że Ukraińcy nie chcą ulec wojennej psychozie. Wywołanie szoku psychologicznego, a nie wojna, jest celem nacisku militarnego. Codzinnie powtarzane zaklęcia o fałszywej deeskalacji i postępującej eskalacji powiększa jeszcze strach na Zachodzie. Ale po pewnym czasie werble poprzedzające atak, który nie następuje, nie będą już mobilizować.

Odepchnięcie złej Rosji oznacza nowa żelazną kurtynę, a raczej mur dzielący Rosję i Białoruś od Europy. Ukraina w sytuacji nowego chronicznego podziału będzie kością niezgody. Włączenie Rosji do systemu mogłoby prowadzić do wzmocnienia strategicznej karty Europy w grze wielkich mocarstw o wpływy i do zagwarnatowania Ukrainie wszelkich szans na rozwój.

To moja interpretacja byłego dyplomaty, który widzi korzyści w budowaniu europejskiego bezpieczeństwa z udziałem wszystkich państw. Tym samym znalazłem się w opozycji do władz (nie od tego momentu) i w opozycji do opozycji.

Konflikty mają swoją własną dynamikę. Obecnie obie strony konfliktu podciągają bazy i przerzucają oddziały wojskowe na Północy i na Południu Europy na swoje zewnętrzne granice morskie i lądowe. Jeśli coś się wymknie spod kontroli, to doświadczymy wojny gorącej bez pośrednictwa zimnej. To byłoby ostateczne i traumatyczne zamknięcie epoki, która zaczęła się od Gorbaczowa.

Ukraina na tym najwięcej ucierpi, już teraz dużo kosztuje ją napięcie budowane wokół niej i w jej wnętrzu, które nakręcili bardziej jej sojusznicy niż zgromadzenie obcych wojsk przy jej granicy. Prezydent Ukrainy uspokajał swoje społeczeństwo, które w czasie wielkiej niepewności wykazało się podziwu godną mądrością, cierpliwością i odpornością, podczas gdy w tym samym czasie jego sojusznicy gorączkowali się i ewakuowali się z Kijowa. Z pewnością Ukraina będzie mogła z tej traumy wyciągnąć dla siebie cenne lekcje na przyszłość.

Czy Rosja będzie umiała się ograniczyć i zrezygnować z następnego nieodwracalnego ruchu? Czy zrozumie, że nawet wygrana wojna z Ukrainą będzie jej porażką? Czy Zachód zachowa się mądrze, przez co rozumiem wytyczenie strategicznego celu zachowania pokoju w Europie, inaczej mówiąc, podjęcie rzeczywistej pracy nad stworzeniem stabilnego układu międzynarodowego na następne dekady?

Warstwa propagandy, hipokryzji i samozadowolenia będzie trudna do przebicia.

(Tekst napisany 17 lutego 2022)

19 lutego w Monachium

Premier państwa sprawującego Przewodnictwo OBWE przestrzegł przed angażowaniem się w działania dyplomatyczne wobec Rosji ( „niektórzy wierzą jeszcze w dyplomację”), podczas gdy jego minister SZ i obecny Przewodniczący OBWE zaproponował w Moskiwe nowe forum dyskusji i będzie kierował tymi rozmowami na forum OBWE. Ławrow uznał propozycję Raua za interesującą. Przewodnictwo w OBWE premier RP mógł w Monachium znakomicie wykorzystać dla sprawy Pokoju, dla Ukrainy i dla Polski oraz dać jeszcze jedną szansę dyplomacji.

Niemal równolegle, na tym samym monachijskim forum, prezydent Ukrainy opowiedział się za poszukiwaniem drogi rozwiązania konfliktu przez dyplomację.

W co wierzy ktoś, kto nie wierzy w dyplomację? Ukraina jest za dyplomacją, bo nie chce poświęcić życia wielu ludzi. Stany Zjednoczone, W.Brytania i Polska nie wyślą żołnierzy do tego boju.

Trzeba wysłuchać i postarać się zrozumieć słowa Franciszka o wojnie. Według papieża ludzkość jest „mistrzem świata” w dyscyplinie „wojna”. Ubrał on swój niepokój o naszą część Europy w takie słowa,  jakby znał nasz świetny komiks „Polska mistrzem Polski”. Ale wymowa niedawnej wypowiedzi papieża jest przeraźliwa.

Polska spada w przepaść. Spadanie is the name of the game.

22 lutego 2022 Pauza strategiczna

Dotąd broniłem się przed stosowaniem starej zimnowojennej nomenklatury w nowej sytuacji po 1989 roku, nawet wobec pogarszających się stosunków Wschód-Zachód. Zmieniłem zdanie, chociaż nadal mam wątpliwości. Tymczasowo przyjmuję charakterystykę etapu: „nowa zimna wojna”.

Stany Zjednoczone, W. Brytania – mocarstwa off-shore, a na kontynencie państwa flanki wschodniej: Bałtowie, Polska, Rumunia, dążą w tej chwili do permanentnej kwarantanny Rosji i odcięcia jej od Europy Zachodniej. Sekuratyzacja przestrzeni bezpieczeństwa europejskiego przełoży się na ponowne objęcie przez Stany Zjednoczone roli pożądanego (wobec niebezpieczeństwa ze Wschodu) protektora kontynentu.

Europa w tej sytuacji porzuci de facto swój strategiczny cel ever closer Union. Będzie zależna od Stanów Zjednoczonych w najważniejszych aspektach. Nie będzie możliwa jej strategiczna emancypacja. Europa będzie szybko wygaszała relacje gospodarcze z Rosją, a wolniej i wbrew swoim interesom gospodarczym, pod wpływem Stanów Zjednoczonych, także z Chinami. W rezultacie Niemcy osłabną jako gospodarczy motor Europy (polska gospodarka mocno ucierpi), a Francja będzie musiała zapomnieć o swoich ambicjach politycznych.

Stąd taka energiczna, niemal desperacka próba prezydenta Macrona, aby nie dopuścić do konfliktu, wojny i zerwania. Macron wsparty dyskretnie przez kancelerza Niemiec walczy nie tylko o pokój na Ukrainie, walczy o europejski porządek w Europie. Macrona nie zadawala perspektywa Europy Zachodniej jako lotniskowca Stanów Zjednoczonych.

Ukraina pozostanie przedmiotem w grze Wschód-Zachód. Zachód nie zdecyduje się na integrację podzielonej Ukrainy. Znajdzie się ona w nieszczęśliwym położeniu państwa goniącego króliczka. Rosja zachowa na prozachodniej i w znacznej mierze kontrolowanej przez Stany Zjednoczone Ukrainie przyczółki terytorialne i wpływ polityczny. W warunkach nowej zimnej wojny Ukraina, tak jak w okresie zimnej wojny – podzielony Berlin, będzie potencjalnym punktem spornym i zarzewiem mniejszych i większych konfliktów. Na Ukrainie będzie przebiegał centralny front nowej zimnej wojny.

Nowa żelazna kurtyna ułatwi reżimom autorytarnym funkcjonowanie po obu stronach. Kiedy płoną lasy, nie żałuje się róż. Europa zagrożona z coraz mniejszym zapałem będzie przywoływać do porządku nieliberalnych heretyków. Otwarty konflikt w podzielonym świecie sprzyja państwom stanów wyjątkowych.

Rosja pogłębi relacje strategiczne z potężnymi Chinami, które będą podlegały ostracyzmowi ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Nowa zimna wojna będzie konfliktem dwóch potężnych bloków. Pojawią się, tak jak w czasie poprzedniej zimnej wojny, ostre konflikty, a nawet zastępcze wojny, na ich peryferiach.

Stany Zjednoczone są w fazie dewolucji imperium. Schyłek wielkiego imperium może trwać całe dekady. Upadek imperium nie oznacza zaniku wpływów, tylko ich kurczenie się. W tej fazie imperium nie ma już dobrych pomysłów, a przede wszystkim nie dostrzega korzyści własnych w dzieleniu się władzą z innymi. Nie tak dawno Stany Zjednoczone wciągały Chiny do systemu polityki i gospodarki światowej, bo były przekonane, że są silniejsze, bardziej inteligentne i wykorzystają lepiej zaproponowane rozwiązania, które są też korzystne dla innych. Była to polityka współdziałania i koncesji. Od kilkunastu lat Stany Zjednoczone nie są zainteresowane eksperymentami nad nowym systemem zarządzania światem na zasadzie partycypacji i podziału aktywów z Chinami i w mniejszym stopniu Rosją i Unią Europejską (Zbigniew Brzeziński proponował kooperacyjne zarządzanie przez G-2). Gasnące imperia, cierpiące na brak wiary w siebie, zazwyczaj obawiają się kooperacji i partycypacji jako dróg prowadzących do dalszego kurczenia się ich wpływów. Stają się protekcjonistyczne i zamknięte. W fazie schyłkowej stawiają na siłę militarną.

21 lutego 2022. Dzień świra 2

Prezydent Putin zaanektował (uznał ich suwerenność) kontrolowane przez Rosję obszary Ukrainy: częśi okręgu Doniecka i Ługańska w chwili, gdy wydawało się, że wojna jest do uniknięcia. Putinowi dedykuję drugi Dzień świra (jego przemówienie telewizyjne zawierało przerażające oceny państwa ukraińskiego).

Putin wystrzelił z broni, którą do tego momentu używał jako argumentu politycznego nacisku. Wystrzelał się z argumentów. To nieodwracalny błąd polityczny, za który zapłacą miliony po obu stronach wojny. Jeśli nie wygra jej szybko, przy ograniczonych stratach, w Europie otworzy się ropiejąca rana, tragedia, która na lata zatruje stosunki międzynarodowe.

W tym momencie kończy się złota era, która trwała od upadku muru berlińskiego. Otwiera się inny rozdział, czeka nas jakaś forma ostrej konfrontacji.

24/25 lutego 2022 A jednak wojna… Myliłem się. Tragedia Ukrainy

Ukraina została sama, rzucona na pożarcie lwa. Prezydent Zelensky wie i mówi o tym, że nikt mu nie pomoże, że boją się i nikt nie zaryzykuje ofiarowania Ukrainie sojuszniczych gwarancji bezpieczeństwa. Samotność Ukrainy jest dotkliwa. W zamian za pustą obietnicę Ukraina płaci najwyższą cenę. Ukraina miała status neutralnego państwa de facto, ale nie pozwolono jej na tym budować swojej przyszłości. Mamiono ją dwukrotnie fałszywymi obietnicami. W 2014 Ukraina zapłaciła za brak zaproszenia do Unii Europejskiej Krymem i częścią Donbasu, teraz za brak biletu wstępu do NATO zapłaci najwyższą cenę. Ukraińcy (i Rosjanie), młodzi ludzie, giną bez sensu, beznadziejnie.

Zelenski grał dotąd drugorzędną rolę, według amerykańskiego scenariusza. Teraz stał się pierwszoplanowym aktorem w tragedii. Zrozumiał, za późno, że był narzędziem wielkiego mocarstwa. Dopiero teraz chciałby rozmawiać o neutralności państwa z Rosją. Będą go od tego odwodzić, będą go oskarżać o zdradę w zaciszu gabinetów. Ale myślę, że Zelenski zrozumiał, na czym polega prawdziwy interes Ukrainy i wie, gdzie leży klucz do ocalenia. Oby znalazł dobrego mediatora, oby Putin zatrzymał wojnę. Oby udało się wynegocjować dobre rozwiązanie dla Ukraińców, dla Rosjan i zachować pokój w Europie. Coś się ruszyło dzięki Chińczykom, ale wojna trwa. Droga do pokoju, nawet do rozejmu, jest najeżona trudnościami.

Franciszek - pokorny sługa pokoju złamał protokół, by zaapelować do Rosji o wstrzymanie działań wojennych– budzi nadzieję. Nie zorganizowana religia, ale nie zorganizowany Papież jest prawdziwym rzecznikiem pokoju.

Nie wierzę w cuda, a żeby zatrzymać wojnę, potrzebny jest cud. Wojna ma już swoją nieubłaganą dynamikę. Wojny, w większości, są prowadzone dla nich samych.

Nie wierzę w mądrość tak zwanych mężów stanu. Rozglądam się i nie dostrzegam ich.

Nadchodzą bardzo trudne lata. Nie łudźmy się, że trudne tylko dla Rosjan, ale nie dla nas, dla Europy. Boję się atmosfery histerii i państwa stanu wyjątkowego, nietolerancji, militaryzacji i narodowego wzmożenia.

Najbardziej ucierpią Ukraińcy.

Putin

Putin zawiódł, bo wybrał drogę wojny. Zawiódł jako zręczny polityk, manewrujący nawą państwa w trudnym dla tego mocarstwa czasie słabnięcia imperium, bowiem użycie narzędzia wojny jest wyrazem kapitulacji jego polityki. Wojna w dzisiejszym postclausevitzowskim świecie nie jest już przedłużeniem polityki innymi środkami. Jest klęską polityki. Tak byśmy chcieli. Ale dokładniejsze przyjrzenie się polityce światowej po 1990 roku prowadzi do innej konkluzji: epoka Calusevitza trwa w najlepsze, i to w formie mniej zaawansowanej niż jego klasyczna doktryna.

Nie jestem zahipnotyzowany osobowością prezydenta Putina. Zachód i Polska stworzyła sobie demona, boga wojny, który wciela się w pijanego władzą, żyjącego w szklanej kuli szaleńca, postać złowrogiego karła lub olbrzyma, który wszystko może, a z drugiej strony ponosi sromotne klęski.  O jego osobie i psychologii jako źródła wszelkiego zła mówi się o wiele za dużo, jak kiedyś o Sadamie Husajnie, a o wiele za mało o zachowaniu mocarstw w systemie międzynarodowym i o interesach Rosji, które są trwalsze niż najdłuższe rządy dyktatora. Kiedy np. prezydent Biden spodziewa się rychłego kresu jego rządów, to ja sądzę, że Putin przeżyje ich wszystkich u władzy. Wszystkich przywódców w państwach demokratycznych. W Polsce mogłoby się to potoczyć inaczej, ale w tym wypadku rządzi biologia.

G. Arbatov skonstatował, bodajże w 1988 roku, że Zachód jeszcze pożałuje utraty zimnowojennego wroga (zresztą obecnie przywraca się obraz staro-nowego wroga). Kiedyś możemy pożałować czasu rządów Putina, co może się wydawać dziwne po agresji na Ukrainę. Putinowi udało się na chwilę dopasować do karykaturalnego wizerunku szaleńca, funkcjonującego na Zachodzie. Nie umiem ocenić, czy to świadoma manipulacja z jego strony, czy poniosły go emocje.

Myślę, że Putin jest władcą pasującym do tradycji rosyjskiej. On się w niej mieści, on ją rozwija. Nie jest carem na miarę Piotra Wielkiego, ani nie jest okrutny jak Iwan Groźny. Miał przebłyski wielkości i momenty słabości, jednak nie wyjdzie z wojny ukraińskiej jako władca mądry i sprawiedliwy, który zadbał o prawdziwe dobro Rosji i Rosjan. Zbyt wiele i zbyt wielu poświęcił, dla ograniczonego beznadziejnego celu, jakim jest odwrócenie procesów narodowościowych na Ukrainie, zlepienie ponowne jednej całości z dwóch narodów, których drogi się rozeszły. Putin podzielił tezę Zbigniewa Brzezińskiego, że Rosja nie może przetrwać jako imperium bez Ukrainy.

Czy ta wojna to jego Wietnam, czy Irak, czy Afganistan? Zapewne jeszcze coś innego, ale wejście w tę wojnę z oczekiwaniem szybkiego pomyślnego dla Rosji rozstrzygnięcia zakończy się, tak jak w przypadku amerykańskich wojennych interwencji, ugrzęźnięciem na Ukrainie na długi czas i mało honorowym exitem. A po drodze do tego marnego końca tyle cierpień i tyle ofiar.

A z innej strony. Po odłożeniu na bok smutku i poczucia beznadziejności, beznamiętna analiza ostatnich trzydziestu/ czterdziestu lat pokazuje obraz dewolucji wielkiego imperium. Gorbaczow sporzał prawdzie w oczy. Ocalił ludzi kosztem imperium i swojej władzy. Wyszedł z historii jakby go w niej nie było. To czyn heroiczny, wielki. Prezydent Jelcyn nie zapanował nad rozpadem, był władcą chaosu i jego pijanym symbolem. Po nim przyszedł inteligentny i sprytny aparatczyk, który podjął niewykonalne zadanie zahamowania gałtownych procesów entropii. Jednak po początkowych sukcesach okazało się, że na tym etapie nie można powstrzymać procesu rozpadu imperium.

Popatrzmy na upadek imperiów francuskiego, brytyjskiego i niemieckiego. Upadki wcześniejszych potęg przebiegały w formie bolesnych długotrwałych procesów, które pochłonęły miliony ofiar. Taki robak oporu przed zakończeniem ery imperialnej toczy też amerykańskiego hegemona. Tylko w jednym momencie, w trakcie niesłychanego, niespodziewanie pokojowego samorozwiązania Związku Radzieckiego, wydawało się, że można będzie, na zasadzie absolutnego wyjątku, uniknąć konwulsji gasnącego imperium. Gwiezdna konstelacja liderów politycznych i mądrości narodów zabłysła na moment w polityce światowej. Ale zgasła. Nie ma po niej śladu. Putin gra swoją rolę. Teraz niestety na teatrze wojny.

Wspomnienie.

  1. Na posiedzeniach Stałej Rady OBWE w 2014 roku, która stała się forum wzajemnych oskarżeń Rosji i Ukrainy, byłem jedynym ambasadorem, który przestrzegał, aby nie dopuścić do zatrucia stosunków sąsiadów Rosjan i Ukraińców. Ostrzegałem, że nienawiść może rozlać się na całą Europę. Myślę, że moi koledzy, dyplomacji rosyjscy i ukraińscy (niektórzy z nich pochodzenia rosyjsko-ukraińskiego) doceniali moje stanowisko, do którego nikt się nie przyłączał. Ubolewam, że okazana w złych emocjach w przemówieniu telewizyjnym Putina wyższość Wielkorusina nad Małorusinami, położy się cieniem na relacjach dwóch narodów.
  1. W 2014 roku po Majdanie i rosyjskich aneksjach pracowałem jako ambasador w OBWE w Wiedniu nad wyjściem z tej trudnej i niebezpiecznej sytuacji. Myślę, że pewne moje pomysły, które podsunąłem wyjątkowo otwartemu Przewodnictwu OBWE Szwajcarii, przydały się do wypracowania struktury rozwiązań i wstępnych porozumień. (Rzecz jasna, to były tylko moje intuicyjne pomysły). Wciąż wydaje mi się, że przełożone na politykę przez Szwajcarów stanowiły punkt wyjścia do dalszych negocjacji, które zapobiegły rozlewaniu się konfliktu i mogłyby zapobiec obecnej wojnie. Ania ma zamiar (kiedyś) o tym wszystkim napisać.

6 marca 2022

Wojna, której można było uniknąć, trwa w najlepsze. Giną i cierpią ludzie. Niepewność opanowuje także moje okolice. Nie tylko Rosjanie odpokutują winy swojej władzy; Europa i Polska zapłaci za konflikt, za sankcje, za wojnę i jej skutki wysoką cenę. Jaka ona będzie? Na czym będzie polegać oprócz nieuniknionych następstw gospodarczych, czy Polska jeszcze raz stanie się obszarem wojennej katastrofy i ludzkich nieszczęść ? Także exodusu. W obliczu wielkiego zagrożenia potrzebna jest władza rozumna w rozumnym otoczeniu międzynarodowym. Mądrości brak i tu i tam.

Niestety wiele wskazuje na paradoks: skuteczny opór Ukraińców, wspieranych tylko słowami i materiałem wojnnnym przez Zachód, zagrzewający ją do walki o niepodległość w imię wolności dla Europy, a w konsekwencji ugrzęźnięcie Rosji w wojnie, bez perspektyw rozstrzygnięcia politycznego, grozi rozlaniem się wojny za granice Ukrainy. Ukraina za okupację zapłaci najwyższą cenę, a Polska jako platforma polityczna i stacja przeładunkowa ludzi i materiałów dla wojska, „reżyser” ruchu oporu w skali światowej, inicjator kwarantanny i blokady Rosji, i przystań dla milionów uchodźców, prędzej czy później poniesie konsekwencje swoich działań. Doprowadzona do ostateczności Rosja, jeśli zamknięcie granic Ukrainy dla pomocy z zewnątrz stanie się sine qua non jej pacyfikacji i eo ipso przetrwania reżimu Putina, zablokuje kanały przepływu broni i ludzi. Na polsko-ukraińskiej granicy może dojść do incydentów, a może nawet do przelania się konfliktu poza polsko-ukraińską granicę.

Martwi mnie wpływ wojny na życie polityczne i społeczne w kraju. W sytuacji zagrożenia myślenie zastępuje propaganda, wymagana jest jednomyślność. Umocni się kierunek, w którym od szeregu lat podąża państwo i społeczeństwo. W warunkach zagrożenia, zubożenia i powszechnego strachu, narzucone zostaną ograniczenia, o których nam się jeszcze nie śniło. Buforowi, który chroni bezpieczeństwo innych,  wybacza się wiele, więc Europa nie udzieli pomocy polskiej demokracji. Wytrzymać napór z zewnątrz – to potrafimy, jesteśmy dzielni aż do granic rozsądku – odparcie zagrożenia na froncie wewnętrznym, tutaj polegniemy.

Europa zaryglowana z jakiejkolwiek strony – świat utracony.

7 marca 2022

Będziemy testować, jak wynika z zapowiedzi amerykańskich i niemieckich, czy dostarczenie walczącej Ukrainie  z polskich lotnisk Migów-29 (swap za F 16), stanowi w oczach Rosji casus belli.

Nie znoszę „a nie mówiłem”, a jednak powiem „a nie mówiłem”. Definicja szczytu głupoty: marzenie o Polsce jako kraju frontowym spełnia się na naszych oczach. Abstrahując od kwestii polityczno-wosjkowych, Polska staje się ponownie częścią Europy Wschodniej, niepewnym rynkiem skąd uciekają inwestorzy. Tak z Euro za 5 złotych gonimy Europę boso, ale w ostrogach.

12 marca 2022

Ad. zapiska z 6 marca. Czuję coraz bardziej zdecydowanie negatywny wpływ toczącej się wojny na sytuację wewnętrzną w Polsce. Strach przed wojną i narastające ubóstwo zapewnią jeszcze większe poparcie dla władzy. Jest wzmożenie nacjonalizmu i rasizmu (pytanie o stosunek prawicy i części społeczeństwa do uchodźców za pół roku). W cieniu wojny i patriotycznych przemówień i gestów władzy i opozycji nastepuje umocnienie prądu autorytarnego, panoszenie się mono-kultury patriotycznej, zamykanie się polskiego umysłu i upadek nauczania, ograniczenie wpływu UE na kierunek polskiej polityki wewnętrznej, zanik pluralizmu w  życiu politycznym i osłabienie pozostałości liberalnej demokracji w sądownictwie i mediach. Przyspiesza degradacja środowiska naturalnego. Lewica i tradycyjna inteligencja, internacjonalizm, racjonalizm lądują na śmietniku polskiej historii. To wszystko następuje już teraz, i po wojnie zdominuje polski pejzaż na dłuższą metę. Ciekawy fenomen: solidarność z broniącą się Ukrainą i ukraińskimi uchodźcami, czyli pożądane działnia władz i aktywność społeczna, w warunkach obecnych, równolegle prowadzą do zakonserwowania i wzmocnienia wszystkiego, co przeraźliwie regresywne w polityce polskiej. W świetle wybuchu entuzjazmu, pomocy, solidarności i miłosierdzia widzę smugi cienia, dużo cienia.

Zmierzamy w stronę modelu portugalskiego w epoce Salazara.

13 marca 2022

Stracone złudzenia. Nadzieje na inną lepszą rzeczywistość spełzły na niczym. Wszyscy aktorzy są tacy sami, jak zawsze. Propaganda, jak zawsze. Podłość, strach i poświęcenie i wielkość, jak zawsze w podobnych proporcjach. Ból z powodu nikczemności ludzi. Bezsensowna ofiara młodych, i pycha wojowniczych starych. Zniszczone życie, i wieczna nadzieja na jego odbudowę po bitwie. Wieczna przemiana. Tylko po co to wszystko?

Wojna niekoniecznie rodzi się z nienawiści, ale prawie zawsze rodzi nienawiść, nienawiść państwową i nienawiść na poziomie jednostek. Obie się wzmacniają i napędzają nawzajem. Po wojnie na Ukrainie pozostanie dziedzictwo nienawiści całych narodów. Po drugiej wojnie światowej w przypadku Niemiec była na Zachodzie Europy (nie od razu) wola przewyciężenia nienawiści. Na Wschodzie nienawiść napędzana politycznie przez państwo wygasła wcześniej niż postawy niechęci wśród obywateli. Czy będzie taka wola w przypadku trókąta Polacy-Ukraińcy-Rosjanie po tej wojnie? Będzie większość, która odrzuci z obrzydzeniem samą ideę pojednania w takim trójkącie. Jeśli tak będzie, to źródło współistnienia sąsiadujących narodów wschodnioeuropejskich pozostanie zatrute na dekady i zatruje te nacje od środka.

Ta wojna coraz bardziej przybliża się do spełnienia kryteriów wojny dla samej wojny. Cele maksymalne nie są do osiągnięcia dla Rosji, nie jest też możliwe pokonanie Rosji. Cele wojny są wciąż rewidowane. Nie pamiętam konfliktu wojennego w tej skali, w którym codziennie podawane są inne kalkulacje zwycięstwa i klęski. Bo jak sprecyzować cele wojny becelowej. Wydaje mi się, że najbardziej świadomym sytuacji jest prezydent Zelenski sfrustrowany ograniczonym zasięgiem pomocy, którą otrzymuje. Ona jest dostateczna, aby stawiać zacięty i skuteczny opór kosztem wielkich strat ale nic więcej. Stąd powtarzające się okrzyki rozpaczy prezydenta. Jego racja to wciągnięcie do działań o charakterze wojennym państw NATO i Unii Europejskiej. To recepta powszechnej tragedii, jeśli trzeba uczynić lokalną wojnę wojną powszechną, aby zakończyć, bo przecież nie wygrać tą pierwszą. Tę opcję wypróbowały mocarstwa w czasie zimnej wojny.

Aniołowie oporu, nieuległości, odwagi są wśród nas. Wojna powołuje herosów do istnienia. Kto i kiedy powoła aniołów pokory, racjonalizmu i miłosierdzia do pracy nad wielkim powojennym pojednaniem? Jest ono możliwe, skoro było możliwe w Europie, i w Azji po II wojnie światowej, w odniesieniu do Niemców i Japończyków.