Canetti mierzył się z poważnymi przeciwnikami, odrzucał jednostronne i jednowymiarowe myślenia, wcielał się trochę jak Pessoa w rozmaite postacie, nie ulegał presji środowiska i nie podzielał modnych teorii, nie dał się zagłuszyć rechotowi żab. Jest dla mnie wzorem; nigdy nie zbaczał ze swojej drogi z jakichkolwiek względów, dla jakichkolwiek korzyści. Jego przekonanie o wielkości i niezwykłej skromności Kafki i respekt dla poglądów Hobbesa i de Maistre, których podziwiał i z którymi się nie zgadzał: „Opór, który wywołują ich myśli, jest zdrowy i płodny”.*
*Elias Canetti, „Prowincja ludzka. Zapiski 1942-1972, przełożyła Maria Przybyłowska, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1996, s.207.
„Zapisujesz ciągle to, co potwierdza twoje myśli; zapisuj lepiej, co je podważa i osłabia!”
s. 65
Elias Canetti, „Tajemne serce zegara”, tłumaczyła Maria Przybyłowska, Wydawnictwo Pogranicze 2007.
„Mnie zaś ta psychologia wydaje się całkowicie niewystarczająca. Zajmuje się poszczególnymi ludźmi, doszła w tej dziedzinie do pewnych odkryć, jednak nie potrafi sobie zupełnie poradzić z masą, a to jest najważniejsza rzecz, o której powinno się coś wiedzieć, gdyż każda nowa władza, która dzisiaj powstaje, świadomie czerpie soki z masy. Praktycznie każdy, kto dąży do władzy politycznej wie, jak operować masami. Tylko ci, którzy widzą, że te operacje wiodą prosto do nowej wojny światowej, nie wiedzą, jak mają oddziaływać na masy, aby na nieszczęście dla nas wszystkich nie zostały użyte w złym celu. Należałoby odkryć prawa zachowania mas. To jest najważniejsze zadanie w dzisiejszych czasach, a nie ma jeszcze nawet podstaw takiej nauki.”
s. 57 Z rozmowy Canettiego z Hermannem Brochem
„W ogóle jednak w owych czasach nie można było nic powiedzieć, żeby natychmiast nie odebrano temu znaczenia przez szukanie motywów. Dla wszystkich wypowiedzi znajdowano te same motywy, co rozsiewało niewypowiedzianą nudę i pociągało za sobą zupełną sterylność, ale rzadko komu to przeszkadzało. W świecie rozgrywały się najbardziej zdumiewające rzeczy, ale zawsze przypisywano im to samo puste tło, o nim się mówiło, uważano, że wszystko jest jasne i nikogo nic już nie zdumiewało. Tam, gdzie myślenie powinno się zaczynać, rechotał ogłuszający chór żab.”
s. 202
Elias Canetti, „Gra oczu”, przełożyła Maria Przybyłowska, Warszawa, Czytelnik 1991.