Walki partii na Korkirze (Korcyrze), Starożytna Grecja, 427 p.n.e.

„Źródłem tego wszystkiego była żądza panowania, dążąca do zdobycia bogactw i zaspokojenia ambicji, a stąd wybuchały rywalizacje, wkraczały w grę namiętności. Przywódcy polityczni jednej i drugiej partii posługiwali się pięknymi hasłami, mówili o równouprawnieniu wszystkich obywateli, albo o rządach rozumnej arystokracji, ale w rzeczywistości mówiąc o sprawie ogólnej walczyli między sobą o swe prywatne interesy. Używając wszelkich metod w walce o pierwszeństwo odważali się nawet na największe okropności, a w zemście nie oglądali się ani na prawo, ani na interes publiczny, lecz kierowali się wyłącznie samowolą. Czy to przy pomocy niesprawiedliwych wyroków sądowych, czy też przemocą gotowi byli zaspakajać swe namiętności. Żadna partia nie szanowała świętości, a dobre imię zyskiwali ci, którzy za pomocą pięknych słów osiągali coś niegodnego. Bezpartyjnych zaś obywateli gnębiły obie strony, dlatego że nie brali udziału w walce i że zazdroszczono im spokoju.

Tak więc walki partyjne stały się źródłem wszelkiego rodzaju zbrodni w Grecji; dobroduszność, która przede wszystkim opiera się na szlachetności, wydana na pośmiewisko, w ogóle zniknęła, natomiast wszędzie spotkać można było wroga i nieufną postawę; na to bowiem, żeby usunąć brak zaufania, żadne słowo nie było dostatecznie silne, żadna przysięga dostatecznie groźna. Ponieważ nie można było zaufać nikomu, każdy starał się sam przezornie zabezpieczyć przed krzywdą, a nie ufać obcym zapewnieniom. Przeważnie też górą byli ludzie ograniczeni: w poczuciu słabości, w obawie przed przewaga umysłową przeciwników, śmiało przystępowali do czynu...

Na Korkirze po raz pierwszy popełniono wiele z tych strasznych czynów. Straszne były zarówno akty zemsty dokonane przez lud mszczący się na tych, którzy w czasie swych rządów okazali więcej buty niż rozsądnego umiaru, jak i bezprawia dokonane dla uwolnienia się od nędzy, a przede wszystkim z chęci obrabowania współobywateli; okrutnych i bezlitosnych czynów dopuścili się także i ci, co nie działali z chęci zysku, lecz pod wpływem bezkarności i roznamiętnienia występowali w imię równości. Kiedy przy ogólnym zamieszaniu w mieście zwycięstwo nad prawami odniosła natura ludzka, mają.ca zawsze pociąg do ich zgwałcenia, okazało się, że chętnie puszcza cugle namiętności, że góruje nad sprawiedliwością i nie chce mieć nikogo nad sobą. Ludzie nie stawialiby bowiem zemsty ponad słuszność, gdyby zawiść nie wywierała na nich tak zgubnego wpływu. Ogarnięci żądzą zemsty, lubią gwałcić korzystne dla wszystkich prawa, i to nawet takie, które im samym w razie niepowodzenia dają nadzieję ratunku. Toteż brak im tych praw później, kiedy ich potrzebują, znalazłszy się w niebezpieczeństwie”.

Przemocy towarzyszyły manipulacje słowem: „... zmieniano dowolnie znaczenie wielu wyrazów”. W najwyższej cenie była zemsta: „Większą też radość sprawiało móc się na kimś zemścić, niż w ogóle nie doznać od nikogo krzywdy”.

Na Korkirze po raz pierwszy w Grecji doszło do straszliwego zbiorowego mordu na przeciwnikach politycznych. Następne nie robiły już takiego wrażenia: „Do takiego okrucieństwa doprowadziły walki partii...” w całej Grecji, „gdyż w każdym państwie były dwie partie i przywódcy ludu wzywali na pomoc Ateńczyków, a oligarchowie Lacedemończyków”.

Tukidydes, „Wojna Peloponeska”, w przekładzie Kazimierza Kumanieckiego, Czytelnik 1953.