Kryzys stulecia czy stulecie kryzysów 

Na naszych oczach mocarstwa wykładają swoje strategiczne karty, ich gra toczy się przy stoliku ukraińskim. Po jednej stronie siedzi rosyjski gracz o twarzy pokerzysty z kategorycznie sformułowanymi oczekiwaniami, po drugiej Zachód, który ostentacyjnie pokazuje wszystkie swoje karty, jakby nie miał nic do ukrycia. Zakładam jednak, że Zachód wie o co chodzi w pokerze.

To poważny  i niebezpieczny kryzys. To kryzys, który może kosztować wiele ludzkich (ukraińskich) istnień. Wielkiej rozwagi i samoograniczenia się wymaga od stron jego przezwyciężenie. Ale to kryzys niestety niejedyny i nie najważniejszy w tym stuleciu.

Kryzys o większym natężeniu i potencjale destrukcji tli się w Azji. To kryzys , który ogniskuje się wokół Tajwanu.

W kryzysie ukraińskim idzie o wytyczenie granic wpływów Zachodu i Rosji na wschodzie Europy. W kryzysie tajwańskim chodzi o granice po drugiej stronie tego olbrzyma, jakim jest kontynent euroazjatycki, i o podział wpływów Stanów Zjednoczonych i Chin w Azji. W Azji oprócz Stanów Zjednoczonych z Chinami rywalizują kontynentalni rywale, mocni sojusznicy Ameryki, zwłaszcza Japonia i wielki odrębny aktor - Indie. „Neo -odstraszanie” Rosji i Chin (neo-containment) może posłużyć jako określenie obecnej strategii amerykańskiej. Jest to daleka kuzynka strategii odstraszania, która nieźle sprawdziła się w okresie zimnej wojny

Stany Zjednoczone nie hołdują już doktrynie Nixona-Kissingera w odniesieniu do stosunków w trójkącie USA-Chiny-Rosja. Triumf Nixona w Pekinie to zamierzchła przeszłość amerykańskiej polityki zagranicznej.  Ale w okresie obecnego kryzysu igrzyska olimpijskie w Pekinie zaszczycił prezydent Putin. Nieobecność prezydenta Bidena w Pekinie w trakcie olimpiady, tak się opłaciła Bidenowi, jak prezydentowi Obamie bojkot zimowej olimpiady w Soczi.

W Pekinie nastąpiło najbardziej znaczące przesunięcie w obecnej polityce światowej. Jest zbyt wcześnie, aby wyrokować, czy zawarty tam rosyjsko-chiński pragmatyczny układ oznacza więcej niż wykorzystanie szczególnej chwili, czy też trwały strategic realignement wielkich mocarstw. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uczynili wiele, aby doprowadzić Rosję i Chiny do odłożenia na bok różnic i poszukiwania tego, co je łączy, aż po identyfikację kluczowego wspólnego interesu.

Jeśli tak, to zamiast zapowiadanego przez wielu prognostyków świata policentrycznego, wyłoni się ponownie świat dwubiegunowy, dwublokowy.

Ewentualne połączenie sił (to na dzisiaj sformułowanie za daleko idące ) Chin i Rosji spowodowałoby trzęsienie ziemi w polityce światowej i w światowym porządku. Rosnącym Chinom brakuje siły przyciągania Hollywoodu i obietnicy American Way of Life. Ale słabsza w tym duecie Rosja, oprócz paru innych rzeczy, jak surowce czy nowoczesne systemy uzbrojenia, wnosi też wiano atrakcyjnej europejskiej kultury. Za to Chiny Konfucjusza mają czas, podążają za Tao - drogą strategicznej cierpliwości.

Hegemonia Stanów Zjednoczonych – zapewniona w świecie jednobiegunowym, jest obecnie  kwestionowana (nie tylko przez aktorów zewnętrznych, także w Stanach Zjednoczonych) w czasie, kiedy demokracja amerykańska jest podważana od wewnątrz, a społeczeństwo wewnętrznie skłócone i podzielone.  Dysfuncjonalność instytucji amerykańskich posunęła się tak daleko, że zagraża międzynarodowej pozycji Stanów Zjednoczonych. Sacrum amerykańskiego systemu politycznego – modelowa w skali światowej Konstytucja - przestała być wspólnym mianownikiem amerykańskiej wspólnoty politycznej. W XX wieku – w  wieku Pax Americana  - Stany Zjednoczone miały trzy wielkie pomysły na organizację polityki światowej: jeden liberalny, drugi realistyczno- liberalny i trzeci realistyczny. Pierwszy to koncepcja Woodrowa Wilsona – po I wojnie światowej; drugi – koncepcja Franklina D. Roosevelta na czas po II wojnie światowej; trzeci – strategia odstraszania – na czas zimnej wojny. To były koncepcje uruchamiające nowe mechanizmy w polityce światowej. Obecnie dyplomacji amerykańskiej brak inwencji i konsekwencji.

Szkoda, że długi okres bipolaryzmu w polityce światowej, z jego kryzysami, z których kilka doprowadziło ludzkość do krawędzi katastrofy nuklearnej, ale ze strategiczną stabilnością, zostanie po zaledwie kilkudziesięciu latach zastąpiony przez inny typ bipolaryzmu, cechujący się wrogością i  - tym razem - niestabilnością.