Chciałbym wiedzieć, jaki mamy system polityczny. Przecież codziennie doświadczam prima facie zmiany, które nastąpiły i następują. Te doświadczenia składają się na coś w rodzaju deja vu, na poczucie powrotu do przeszłości w ramach cyklu historii współczesnej.
Rozszyfrowanie (zrozumienie) fenomenu politycznego obecnej doby w postaci systemów politycznych nowego typu powstających w czasie kryzysu demokracji liberalnych w reakcji na globalizację, nierówności i w wyniku niezaspokojonych przez liberalną demokrację potrzeb godnościowych. Jako siły motoryczne w tych systemach wymienia się wymieszane w różnych proporcjach: populizm, nacjonalizm, etniczność, etatyzm, tradycjonalizm, solidaryzm, religijność, skrajna niechęć do lewicy i niechęć do lewicowego liberalizmu. Charakteryzuje je nieufność wobec nauki i Oświecenia, odrzucenie pluralizmu we wszystkich sferach, potrzeba wspólnoty i manichejski Weltanschauung. Stosunek do kapitalizmu, korporacji, wzrostu nie jest jednoznaczny.
System polityczny formujący się na tej glebie określany jest jako nowy autorytaryzm, półdyktatura, miękka dyktatura, nieliberalna demokracja i tym podobne. Wszystkim tym określeniom, według mnie, brakuje czegoś, nie są one całkiem przekonywujące, chociaż trafnie wskazują na możliwy wynik przekształceń ustrojowych. Trudno jest zdefiniować nowe zjawiska, bo fakty giną w powodzi słów, wizjonerskich zapowiedzi, marzeń o nowej elicie, nowym człowieku, i o nowym państwie. Takie wizje przyciągają do polityki ludzi nawiedzonych; głoszących polityczne objawienie, ludzi mających przekonanie, że są w posiadaniu prawdy absolutnej, która zmieni na lepsze, (według jednej miary), całe nasze życie. Nowy porządek wymaga powołania nowej elity. Nowa elita, która usuwa mniej lub bardziej brutalnie poprzedniczkę, jest siłą napędową rewolucyjnych lub radykalnych zmian.
Wiele celnych spostrzeżeń na temat atrybutów polityki naszych czasów zawiera artykuł profesora Stanisława Bielenia, wytrawnego znawcy polityki międzynarodowej, który określił czasy, w których żyjemy, jako „polską anemokrację”. („Myśl Polska”, 6-13 X 2019). Profesor ubolewa nad powierzchownością, pustką, deprofesjonalizacją i demagogią debaty politycznej; nad wypłukaniem rzetelnej treści z polityki polskiej: „Anemokracja wyraża się – pisze Stanisław Bieleń – w zniszczeniu standardów przyzwoitości w polityce”. Innymi słowy w eliminacji wymiaru profesjonalnego i etycznego polityki. Tak jak prof. Bieleń sadzę, że pozbawiona tych cech polityka wewnętrzna czy zagraniczna staje się jałowa i w końcu zwraca się przeciwko obywatelom i ich państwu.
Zastanawiam się nad ważnością koncepcji h e g e m o n i i, jednego z wybitnych myślicieli XX wieku - włoskiego marksisty Antonio Gramsciego, dla zrozumienia współczesnych procesów. Gramsci w swojej analizie systemu kapitalistycznego zrewidował marksowską interpretację relacji materialnej bazy i sfery świadomości politycznej. Według Gramsciego przewaga klasy czy grupy wyraża się na dwa sposoby; przez dominację (przymus), lub/oraz przywództwo intelektualne i moralne (akceptacja, przyzwolenie, konsensus). Ten typ przywództwa Gramsci określał jako hegemonię. Koncepcja Gramsciego była modyfikowana i twórczo rozwijana we współczesnej filozofii politycznej. Według Gramsciego rządy hegemoniczne, kontrola polityczna, opiera się na akceptacji, zgodzie na sprawowane przywództwo. Przewaga ideologiczna musi mieć zakorzenienie w sferze ekonomicznej, w której przodująca grupa odgrywa decydującą rolę. Gramsci rozróżniał trzy typy hegemonii: integralną, dekadencką i minimalistyczną. Typ hegemonii integralnej występuje, kiedy masy bezwarunkowo popierają system. Społeczeństwo charakteryzuje wysoki stopień moralnej i intelektualnej jedności, co wytwarza „organiczny” stosunek między rządzącymi i rządzonymi. Hegemonia dekadencka występuje w okresie wyczerpania swojej funkcji przez grupę dominującą. Mentalność i inklinacje mas nie harmonizują już z dominującymi ideami. Kulturalna i polityczna integracja staje się krucha.
Koncepcja hegemonii Gramsciego rzuca światło na kwestię szerokiego poparcia mas dla systemów politycznych, które wcale nie wyrażają ich interesów ekonomicznych oraz na sposoby uzyskiwania takiego poparcia przez władze organizujące i centralizujące elementy społeczeństwa obywatelskiego. ”The crucial point, to his mind, is that governments can often mobilize the support of the mass media and other ideological instruments, partly because the various elites, political or otherwise, share similar world-views and life-styles, and partly because the institutions of civil society, whether or not they are directly controlled by the state, must operate within a legal framework of rule and regulations. Indeed, Gramsci takes note of the tendency towards increasing state intervention in civil society, especially in the realm of culture (libraries, theaters, museums, etc.) and education.”*
W mojej ocenie, w Polsce mamy obecnie do czynienia z dwiema nakładającymi się twarzami grupy rządzącej.
Grupa ta nie rezygnuje z projektu dominacji przy wykorzystaniu środków przymusu. Jednocześnie jednak usilnie zabiega o pozycję hegemona, czyli o przyzwolenie dla sprawowania władzy przez suwerena. Grupa rządząca ma dwa oblicza; imperialne i hegemoniczne. Nie wątpię, że dąży ona do sytuacji hegemonicznej, w której aktywne poparcie dla niej wynikałoby z głębokiego przekonania, że jej tytuł do przewodzenia jest prawowity. Wolałaby przewodzić w sytuacji hegemonii integralnej.
*Joseph V. Femma, “Gramsci’s Political Thought. Hegemony, Consciousness, and the Revolutionary Process”, Clarendon Press, Oxford 1987, s. 27-28.