Bajka o przyzwoitym państwie

Dziesięć lat temu napisałem książeczkę o państwie inteligentnym, mądrym, które umiejętnie prowadzi swoją politykę zagraniczną, mimo ograniczeń w zasobach i niewielkiej sile. Obecnie ważniejsze od inteligentnego i skutecznego manewrowania w systemie państw zdaje mi się jego wewnętrzna organizacja i filozofia, której hołduje.

W „Metaphysics as a Guide to Morals”, Iris Murdoch napisała, że „The machinery of the decent state is continually serviced by an atmosphere of moral good and high ideals which is essential to its survival”.

Dobrze być obywatelem państwa, które ma ambicje zachowywać się przyzwoicie i kultywuje swoją przyzwoitość przez ciągłe odwoływanie się i praktykowanie wartości moralnych.

Abstrahuję od katalogu wymogów podstawowych dla każdego państwa prawnego kierującego się zasadami prawa międzynarodowego. Bez ich spełnienia nie ma mowy o przyzwoitym państwie. Przyzwoitość państwa w moim rozumieniu przejawia się zwłaszcza w relacji państwo obywatel, obywatel państwo. Państwo respektuje integralność obywateli, czyni wysiłki na polu edukacji i rozrywki, dba o solidną podstawę znośnej egzystencji dla wszystkich, chroni odmienności i mniejszości. Kieruje ambicje ludzi w stronę wspólnego dobra, solidarności. Nie wyrzuca nikogo na śmietnik historii, oprócz tych którzy są winni czynów kryminalnych. Wykazuje wyrozumiałość wobec błędów i ludzkiej słabości. Nagradza i przyciąga raczej niż karze.

Obywatele starają się okazywać sobie życzliwość, a wobec państwa kierują się zaufaniem. Dbają o państwo i jego instytucje, ponieważ jest ono wytworem ich wspólnych starań. Niekwestionowanym dobrem jest pluralizm sprzyjający dialogowi.

Jest takie państwo w Europie, które wyłaniało się  mozolnie w ciągu ostatnich dwóch stuleci. Panuje w nim atmosfera ciągłości, szacunku dla generacji i jednostek, które tworzyły jego poprzednie, choćby nawet ułomne, wcielenia. Panuje w nim klimat zbiorowej pracy dla wspólnego dobra. Nikt nie podlega wykluczeniu. Jego przeszłość jest przedmiotem starannych i uczciwych dociekań.  Politycy uważają się za kontynuatorów swoich poprzedników w służbie doskonalenia państwa.

Przypadek sprawił, że niedawno mieszkałem i pracowałem (przez 18 miesięcy) w tym przyzwoitym chociaż nieidealnym państwie.