Sinatra przekonał nas, że najważniejsze jest, aby przejść przez życie na swój sposób. Guido, jeden z bohaterów powieści Italo Svevo „Zeno Cosini” twierdził, że „Życie jest oryginalne”.* Oczywiście, życie każdego człowieka jest inne. Ja chciałem, aby moje było oryginalne. Wyszło na to, że było podobne do wielu, bardzo wielu.
W ostatniej fazie życia, podążam śladami ojca, jest to czas wycofania i praktyki wyrzeczenia w łagodnej formie.
Po co więc te daremne starania o nadanie oryginalnego kształtu własnej drodze? Po części każdą dyktuje biologia, po części warunkuje ją środowisko społeczne, po części określa ją los. Pozostaje pewna przestrzeń wolności na nasze wybory. Te ostatnie traktuję serio. Towarzyszę sobie przez całe życie, zmieniam się, ale nie chcę się ze sobą męczyć. Jestem sam (jakiś niezmienny pierwiastek mnie samego), a jednocześnie mam swoje towarzystwo.
Poszukuję sensu. Ludzie szukają sensu poza sobą i w sobie. Poza nami - w Bogu lub w kosmosie, w życiu doczesnym lub wiecznym. Odnoszą swoje istnienie do czegoś wyższego, doskonalszego, piękniejszego niż oni sami, do czegoś niezmiennego i niepoznawalnego. Starają się na różne sposoby przerzucić most między życiem tu i teraz a transcendencją.
W moim przypadku, jest to intuicja, że mój pyłek włączy się w gwiezdny pył, a więc dla kosmosu rzecz bez znaczenia, ale nadająca „kosmiczny wymiar” mojemu życiu. Kosmos jest obojętny na sens w ludzkim pojęciu. Właśnie zmagania z sensem i starania o nadanie sensu stanowią o tej indywidualnej kombinacji, która wyznacza moją drogę, moje własne podejście na tym etapie między narodzinami i śmiercią, które nazywamy życiem. Przedtem i potem drobinka była i będzie cząsteczką kosmosu.
* Italo Svevo pisał swoje prekursorskie psychologiczne powieści w Trieście na przełomie wieków XIX i XX.