Listy Parnickiego do mojego ojca  (i jeden do mnie) – 5 

18 IX 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Przesyłam przy niniejszym znów pewną ilość znaczków pocztowych, - chcę szczególną uwagę zwrócić na znaczek meksykański za 30 centavos na kopercie, - choć może uda mi się dla syna Pana dostać jeszcze jeden – dwa w którymś podmiejskim urzędzie pocztowym…

   Czy Pan zna Profesora Labudę osobiście? Intryguje mnie ogromnie sprawa Mochów, Wielenia, Obry… Sprawa ta bowiem wygląda dość niejasno – przynajmniej dla mnie… Mianowicie prof. Labuda w rozprawie swej „Zapiska o zaburzeniach chłopskich w dobrach klasztoru przemęckiego w roku 1309” (Roczniki historyczne – Rocznik XX za lata 1951-1952, Poznań 1955) pisze (strona 128/8) „Z terenu Wielkopolski znamy tylko jedną wieś Mochy. Jest ona położona w powiecie dawniej babimojskim (wolsztyńskim) kilka kilometrów na zachód od Przemętu i tyleż kilometrów na północ od Wielenia”. Z drugiej strony załączona do pracy Józefa Krasonia „Uposażenie klasztoru cystersów w Obrze w Wikach średnich” (Poznań, 1950) mapka, zatytułowana „Posiadłości klasztoru w okolicy Obry w XIII-XIV – przedstawia Mochy, jako leżące o jakieś 20 klm. Na połudn. Wschód od Obry. Czy są to te same Mochy, które ma na myśli Labuda?

Dłoń Pańską ściskam serdecznie, - T. Parnicki

P.S. – Czy otrzymał Pan mój list z 5 września?

 

14 X 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Dziękuję Panu serdecznie za list z 6/X – za wyjaśnienie „zagadki” wsi Mochy i Wielenia, a szczególnie za książki , wysłane (i wysyłane) zarówno do mnie, jak do Symonolewicza (Symmons). Jeśli o ksiązki chodzi, - pozwalam sobie gorąco prosić Pana o znalezienie dla Symmonsa i o wysłanie mi  jeszcze jednej: „Wstęp do Historii Słowian: Perspektywy Antropologiczne, Etnograficzne i Archeologiczne” Jana Czekanowskiego. Wydanie II – Instytut Zachodni, 1957.

   Jeśli zaś o mnie samego chodzi, - byłbym Panu wdzięczny (poza działaniami z zakresu „krzyżakologii, o których już Pan mi pisał) za książki następujące:

  • K. Buczek „Książęca ludność służebna w Polsce wczesnofeudalnej” (Wrocław-Kraków, 1958).
  • Jakiś (wedle Pańskiego własnego uznania) dobry a szczegółowy Słownik łacińsko-polski.
  • I możeby jednak – skoro z PAX’u od roku nie mogę tego się doczekać – kupił Pan dla mnie to nowe (o którym Pan wspominał) trzytomowe wydanie „Historii filozofii” Tatarkiewicza.*

Z góry gorącego Panu dziękuję.

   Jeśli chodzi o sprawę nawiązania kontaktów między Panem a historykami „polonijnymi” (czy szerzej: w ogóle emigracyjnymi), - sam bym nie wiele mogł Panu pomóc ze względu na całkowity właściwie brak kontaktu z organizacjami „polonijnymi”, - chciałbym jednak poddać tu Panu szereg sugestii. A więc ma Pan rację: Symmons (Symonolewicz) istotnie mógłby okazać się Panu pomocny. Historyk z zamiłowania i wykształcenia (był kiedyś uczniem Handelsmana i Arnolda) – jakkolwiek wykłada teraz w „College” w Kingston, Pennsylvania – socjologię, - jest członkiem licznych stowarzyszeń naukowych – polskich – w St. Zj., - m. in. Towarzystwa Historycznego. O Panu, zresztą, jako autorze monografii o Bolesławie Szczodrym – wiedział on jeszcze zanim mu wspomniałem, że wszedłem z Panem w kontakt korespondencyjny. Napiszę do niego od siebie, - ale radzę – niech Pan sam mu przedstawi listownie – możliwie szczegółowo – sprawę, którą Pan poruszył w liście do mnie, w związku z projektem wyjazdu Pana do Kanady… Radziłbym też Panu (może też z powołaniem się) nawiązać kontakt z profesorami w Harvard, Wiktorem Weintraubem, wprawdzie polonistą, nie historykiem – mógłby jednak (myślę) wiele rzeczy i wyjaśnić i ułatwić, - choćby np. skontaktować Pana z „papieżem” historyków emigracyjnych , Haleckim, z którym ja sam miałem kiedyś kontakt lecz ten kontakt uległ całkowitemu zerwania…

   W samej Kanadzie – profesor filozofii w Ottawie, Dr. Jerzy Wojciechowski, zaprzyjaźniony ze mną, - mógłby okazać się Panu pomocny; poza tem w Montrealu na czele instytutu studiów słowiańskich stoi Teodor Domaradzki; z tym ja sam kontaktu nie mam – mógłby przecież Panu kontakt taki ułatwić, a i w ogóle w zorganizowaniu wykładów na terenie Montrealu pomóc – istny „mózg” Polonii Montealskiej, Architekt Andrzej Madeyski. Jestem z Madeyskim zaprzyjaźniony, więc chętnie i do niego, i do Jerzego Wojciechowskiego napiszę, uprzedzając, że dostaną od Pana listy…

   Co do Europy, - nauwa mi się na myśl przede wszystkim Lanckorońska, z którą osobiście mam kontakt „zimny” (ma mi, zdaje się, za złe – sceptycyzm co o jej tez, dotyczących obrządku słowiańskiego w Polsce), - ale jest ona jedną z czołowych osobistości w rzymskim polskim T-wie Historycznym, które szczególnie intensywnie zajmuje się pracami historycznymi w związku z Milenium…

   Teraz inna sprawa: Pana zdumienie (wcale uzasadnione, - przyznaję) z racji moich nagłych zainteresowań „krzyżakologicznych”… Chodzi o to, że koncepcja „Nowej Baśni” rozrasta mi się, - że chciałbym nią, w cyklu**z 5-6 powieści, ogarnąć półtysiąclecie  (połowa w XI – połowa w XVI), snując poprzez wszystkie powieści ten sam „lejt – motyw”, pozornie „baśniowy”, - ale może właśnie pozornie tylko, - mianowicie motyw powiązania „podszewki” legend o Graalu z polskim średniowieczem z jednej strony, z Meksykiem przed-kortezjańskim i wczesno-kolonialnym, z drugiej… Ośrodkiem „działania” lejt – motywu byłaby Walia, więc w pierwszej połowie XI w, (zapewne – druga powieść  z cyklu) także i biskup Bangoru w Walii (1120-1139) Dawid, którego właśnie chcę utożsamić z Gallem-Anonimem… Że jednak tak druga powieść z cyklu byłaby najambitniejsza, a przy tem najtrudniejsza (wymaga np. gruntownych prac przygotowawczych nad „karierą” i filozofią Św. Anzelma, z pracą nad nią chciałbym jeszcze się wstrzymać, już choćby do czasu, gdy ukaże się (- kiedy??!) nowe wydanie Galla w Pańskim opracowaniu…

   Może więc od części I  (śmierć mego Arona ze „Srebrnych Orłów” w r. 1059 i „pierwsze pojawienie się” Stanisława, późniejszego biskupa – męczennika) przeskoczyłbym na razie do którejś z części dalszych, więc czy to w czasy Łokietka, czy – jeszcze dalej – właśnie  w „czasy grunwaldzkie”, z tym, że postać centralna tej części (Walijczyk też) – zginałby, jako „gość Zakonu”***, jeden z tych, którzy ranni po Grunwaldzie leczyli się w Gdańsku – zginąłby w owych rozruchach Gdańszczan, na które napomykałem Panu w poprzednim liście…****

Na razie kończę, - najserdeczniej Pana pozdrawiam,-

Teodor Parnicki

*Jeśli o książkę Czekanowskiego dla Symmons’a, - prosiłbym pilnie, - to z nabyciem owych dla mnie proszę się wstrzymać, aż PAX wreszcie przekaże Panu 1500 zł. – Wczoraj, równocześnie z Pańskim przyszedł list od mojej szwagierki z Olsztyna; jej też miał PAX na moje zlecenie wypłacić pieniądze i też zwlekał, - ale u schyłku września wypłacił…

**Często jednak wątpię, czybym był w stanie doprowadzić ten cykl do końca; pomijając rozmiar prac przygotowawczych, - nie jestem już młody (rocznik 1908),  a zdrowie moje zaczyna „nawalać”.

***który – jako młodzieniec – towarzyszył już poprzednio Henrykowi hr. Derby, księciu Lancaster (późniejszemu królowi) w „krucjacie na Litwę”…

****Pisałem też Panu, że o tych rozruchach pogrunwaldzkich w Gdańsku dowiedziałem się z dzieła O. Laskowskiego. – Niewątpliwie historycy  pomorscy dobrze i o tych rozruchach grunwaldzkich wiedzą, -  że jednak dzieło Laskowskiego może teraz nie być w Polsce dostępne, - załączam do niniejszego wyciąg z tego dzieła…  (nie zamieszczam tego wyciągu w Blogu –PG)

P.S. Napisał mi Pan kiedyś, że radości dzieci są radościami rodziców. Nie miałem sam nigdy dzieci, -ale przypominając sobie własne dzieciństwo , - myślę, że ma Pan rację. – Że więc za 2 tygodnie od dziś przypadają Pana Imieniny, - przesyłam tu wraz z Najserdeczniejszymi  Życzeniami  

większą ilość znaczków (jako bardzo skromny prezent Imieninowy) dla Pańskiego synka.

- Mam nadzieję, że tym razem niepodarty dotrze do Pana znaczek za 10 pesos na kopercie, - poza tym szczególnej pieczy powierzam 2 inne znaczki na kopercie (lotniczy a 80 centavos – i nie lotniczy – za 30 centavos); są już całkowicie nie do zdobycia!

Raz  jeszcze – najserdeczniejsze  Powinszowania, - T. Parnicki

Pomijam liczne adresy osób polecanych ojcu przez TP.

Ojciec nie zrealizował swojego pomysłu wyjazdu do Kanady i Stanów Zjednoczonych z wykładami (punktem zaczepienia byłby w Kanadzie brat żony – Tadeusz Musielak, który zamieszkał w Kanadzie po wojnie).

 

16 XI 1959

   Dawno nie miałem od Pana wiadomości. W międzyczasie mój zmieniony pomysł „Nowej Baśni” jako cyklu powieściowego krystalizuje się coraz bardziej. Następstwo poszczególnych „członów” cyklu nie będzie chronologiczne i cykl zacznie się od powieści z przełomu wieków XIV-XV, by cofać się w czasie wstecz*, potem zaś wrócić w wiek XVI. Zmieniłem też pierwotny zamiar finału części I cyklu: „powieściowy bohater” – Waliczyk, „gość Zakonu”, ranny pod Grunwaldem – nie zginie w rozruchach gdańskich, lecz zostanie uratowany przez rajców (zapewne – przez Grossego), by w finale powieści wyruszyć  „na poszukiwanie Graala” na zachód z Portugalczykami na wyprawę, której wynikiem będzie odkrycie Azorów… W związku z tą koncepcją prosiłbym Pana o wszelkie możliwe materiały,  dotyczące owego po-grunwaldzkiego buntu Gdańszczan przeciw krzyżakom, - poza tym byłoby dla mnie ważne mieć maximum możliwie szczegółów o Henryku Von Plauenie i to głównie szczególów z okresu, zanim został był Wielkim Mistrzem…

   Wreszcie: stosunkowo niedawno ukazać się miała książka o Husytach (tłumaczenia tekstów źródłowych, zdaje się) pod redakcją Maleczyńskiej, - czy mógłby Pan posłać mi tę książkę?

   A czy był Pan łaskaw posłać Symonolewiczowi (Symmonsowi) do St. Zj. Czekanowskiego? W związku z Pańskimi projektami wykładów w Kanadzie czy w St. Zj. Pisał mi Symmons, że bardzo chętnie pomoże Panu wejść w kontakt z Polskim Towarzystwem Historycznym w St.Zj. – proszę więc do niego szczegółowo na ten temat napisać, jak również do Madeyskiego, do Montrealu…

   Dłoń Pańską ściskam serdecznie

Teodor Parnicki

*Może nim nadejdzie takiego cofnięcia się mojego w czasy Św. Stanisława, - wyklarują się Panu w kategoriach naukowych logiczne powiązania między „sprawą Św. Stanisława”, a Pańską obecną tezą o polityce Grzegorza VII względem Polski.

Noworoczna kartka świąteczna

   Przesyłam Panu oraz Rodzinie Pańskiej wiele Najserdeczniejszych Życzeń na „Gwiazdkę” i na Rok 1960.

- Łączę gorący uścisk dłoni z życzeniami coraz wspanialszych osiągnięć na drodze twórczej historyka,

Oraz z podziękowaniem za liczne dowody życzliwości i zainteresowania.

Teodor Parnicki – Me’xico D.F.

 

14 I 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Dzisiaj dostałem trzy książki od Pana („Ruch husycki”- „Korona królestwa polsk. W XIV w.”, - „Zagadnienia roli Normanów w genezie państw słowiańskich”.) Dziękuję za nie bardzo gorąco, jak również za dwa miłe listy i za zawarte w nich i Życzenia, i miłe dla mnie wyrazy.

   Bardzo się zmartwiłem tym, co Pan pisał o swoim sercu. Powinien Pan jak najbardziej na siebie uważać, - powinien Pan pamiętać nieustannie, ile na Panu, na Pańskim zdrowiu, na Pańskiej zdolności do pracy przez długie, długie lata, - zależy i Pańskim najbliższym, i przyjaciołom (do których pozwalam sobie siebie zaliczać, - i uczniom, - i tym wszystkim, którzy wypatrują – zarówno najdoskonalszej możliwie edycji Galla, jak też i „definitywnego” (o ile w ogóle jest możliwe) rozwiązania zagadki „Sprawy Św. Stanisława”…

Dłoń Pańską ściskam gorąco, - T. Parnicki

P.S. – „PAX” wciąż przewleka  wydaniem „Słowa i Ciała”; natomiast lada dzień ukaże się (może już się ukazało) tamże – nowe wydanie „Sr. Orłów”. Nie za długo ukończę pracę nad jedną z części cyklu „Nowa Baśń”.  – (Załączam tu znów trochę znaczków)

 

25 I 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Pozwalam sobie pofatygować Pana jeszcze jedną prośbę, raczej pilną, - mianowicie w r. 1409 posłowali  do króla Anglii, Henryka IV z ramienia Zakonu Krzyżackiego Dietrich von Logendorf i Lyffard von Herford.  Czy mógłby się Pan dowiedzieć od toruńskich historyków – specjalistów od spraw krzyżackich (K. Górski – Biskup-Kuczyński?) lub od kogoś z ich asystentów, czy historii wiadomo coś więcej o tych dwu krzyżakach, -  w szczególności czy brali udział w bitwie pod Grunwaldem, a jeśli tak, czy polegl w niej (obaj lub jeden z nich) czy wyszli z niej cało; jeśli ocaleli, - jakie były dalsze ich losy. Wreszcie: czy drugi z nich, mimo „von”, - nie mógł być walijsko-angielskiego pochodzenia (Herford – hrabstwo Hereford w „March” w pobliżu Walii? Lyfford zaś bliskie jest walijskiemu imienia Llywarch…

Z góry gorąco dziękuję, - Przepraszam za kłopot – Szczerze Panu oddany

Teodor Parnicki

 

23 lutego 1960.

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

„PAX” powiadomił mnie listem z 12 lutego b.r., - że nareszcie wypłacili Panu 1500 zł. z mego polecenia. Proszę Pana o potwierdzenie tej wiadomości  (przy sposobności przepraszam za to, że realizacja tej wypłaty trwała tak długo), jak  również proszę Pana o inną wiadomość, - mianowicie czt dostał już Pan z tegoż PAX’u egzemplarz (t. zw. „prezent od autora”) mego „Słowa i Ciała”.

Dłoń Pańską ściskam gorąco

Teodor Parnicki

P.S.  Załączam znowu trochę znaczków dla Pańskiego synka T.P.

 

9 III 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

Dziękuję najserdeczniej za miłe listy i od Pana, i od Pańskiego synka – proszę  go ode mnie jak najserdeczniej uściskać.*

Cieszę się, że PAX wreszcie wypłacił Panu 1500 zł. (dziękuję za dołączone do listu pokwitowanie Kozłowskiego), - w związku z czym bardzo by mi zależało na tym, by zechciał Pan z tej sumy (a raczej z pozostałych 1200 zł.) zwrócić sobie koszta wszystkich książek (plus koszta przesyłki), które był Pan łaskaw nabyć (i przesłać mi) w wyniku moich próśb. Gdyby po zwrocie tych kosztów pozostało jeszcze jakieś saldo dodatnie, - prosiłbym (ale właśnie tylko w tym wypadku) o 3 tomy „Historii filozofii” Tatarkiewicza oraz o „świeże” wydanie dzieła S. Smolki „Mieszko Stary i jego wiek”.

Balet „Śląsk” widziałem. – nie jestem jednak wielkim miłośnikiem ni znawcą sztuki baletowej, więc prawdziwą przyjemność dawał mi właściwie śpiew tylko, - ale moja żona, która balet lubi oceniła taneczną stronę „Śląska”  bardzo wysoko…  Czy PAX przysłał Panu egzemplarz „Słowa i Ciała”?

Dloń Pańską ściskam gorąco, - szczerze oddany Teodor Parnicki

*Przy niniejszym znów przesyłam dla niego trochę znaczków.

 

19 III 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Dostałem właśnie od Pana książki: „Towarzystwo Jaszczurcze” – „Chrzest Polski” – „Jak powstawała Polska” i  „Przegląd Historyczny” z roku 1954. Ten zeszyt  „Przeglądu” (ze względu na recenzję w nim z Pańskiej książki) postaram się Panu odesłać zawartego w nim materiału.

   Prosiłbym Pana jeszcze o kilka książek, więc o następne zeszyty „Kwartalnika Historycznego” po ty, jak się ukażą. Poza tym w zestawieniu sygnalizowanych – jako najnowszych pozycji z zakresu historii w ostatnim, jak dotąd zeszycie „Kwartaln. Hist.” znalazłem jeszcze kilka tytułów, które mnie bardzo zafrapowały, mianowicie: D. Borawskiej – o odbudowie państwa polskiego za Kazimierza Odnowiciela (Instytut Historyczny, PAN) – T. Wąsowiczówna: monografia wczesnośredniowiecznych dróg komunikacyjnych, łączących  ziemie polskie z ruskimi (J.H.K.M.) Prof. J. Sieradzki (Uniw. Warsz.): synteza okresu Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Wreszcie S. Zaręba (też Uniw. Warsz.) o stosunkach polsko-awigniońskich.

   Teraz taka sprawa; czy ja dobrze Pana zrozumiałem, zakładając, że ów słuchacz Pana Ryszard Kozłowski, który z Pańskiego polecenia „tropił” bezskutecznie moich przodków w Wałczu Deutchekrone), - z Wałcza pochodzi sam? Jeśli tak jest, - to czy nie mógłby on zorientować się na miejscu, czy jakieś instytucje – kulturalne – oświatowe w Wałczu nie wydały jakichś prac z zakresu wczesnej (wieki XIV – XV) historii tegoż miasta? Ogromnie by wszelkie tego rodzaju prace o Wałczu mnie interesowały!

Raz jeszcze za  wszystko Panu najserdeczniej dziękuję.

Dłoń Pańską ściskam mocno  - Teodor Parnicki

P.S. Załączam tu jeszcze parę znaczków dla Pańskiego synka.

 

10 VI 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Dawno od Pana niczego nie miałem; mam jednak nadzieję, że w międzyczasie doszły do Pana moje listy i pocztówki (w listach i na zewnątrz i wewnątrz było sporo znaczków dla Pańskiego synka; parę znowu i do niniejszego dołączam).

   Mam do Pana jeszcze jedną gorącą prośbę. Pisałem już do Pana, że przysłano mi z Gdańska Kuczyńskiego „Wielką Wojnę z Zakonem”. Otóż na str. 128 autor cytuje zdanie z listu Dietricha von Logendorf z Londynu, zaznaczając, że list ten podany jest przez Voigt’a  J. „Geschichte Preussens” w tomie VII (wydanym w Królewcu w r. 1836), strona 62. Otóż czy mógłby Pan się wystarać się dla mnie o odpis maszynowy tegoż listu Dietricha von Logendorf  (jeśli dobrze zrozumiałem Voigt go cytuje w całości), z tym, ze jeżeli oryginał jest… staroniemiecki, byłoby też niezbędne dla mnie dosłowne polskie tłumaczenie.

   Przepraszam za kłopot – Z góry gorąco dziękuję- Dłoń Pańską ściskam serdecznie – Teodor Parnicki

P.S. Jak się posuwa Pańska praca nad nowym wydaniem Galla?

(Pomijam drugi PS z licznymi zamówieniami książek)

 

20 VI 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Bardzo dawno nie mam nic od Pana; niepokoję się, czy nie zaszło pogorszenie się w stanie Pańskiego zdrowia. A może Pan pisał, i list (o ile nie był polecony) zaginął (stwierdziłem, że ostatnio zaginęło kilka, wysyłanych do mnie z Polski i  skądinąd).

   Jeśli tak, - to prosiłbym o polecony.

   Zdarzyła mi się ogromna przykrość. Na zlecenie lekarzy musiałem zjechać z wysokości Mexico D.F. (2400 m.) nad morze (do portu Veracruz). W drodze powrotnej zginęło mi nieco rzeczy, m.in. teczka z siedmioma  książkami; wśród nich były trzy polskie: „Księga Henrykowska” – „Kronika Thietmara” (wydanie prof. Jedlickiego) i Pański … „Bolesław Szczodry”… Czy mógłby Pan wystarać się o duplikaty?  Gorąco byłbym wdzięczny, - na Pańskim „Szczodrym” zależy mi szczególnie… pilnie…

Przepraszam za kłopot, - dłoń Pańską ściskam mocno, - T. Parnicki

 

26 VI 1960

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Wciąż niczego nie dostaję od Pana, i gdyby ni wcale poważna moja troska o stan zdrowia (serce?) Pana, - określiłbym nasz kontakt słowami piosenki: „Dziad przemawiał do obrazu, a obraz doń ani słowa, - taka była ich rozmowa…”

   Ale proszę o to znowu, mianowicie w takiej sprawie: nawiązałem bezpośrednią łączność z kimś w Wałczu; otóż rzekomo nie istnieje tam żaden ślad Parnickich, - natomiast poszukiwania – w samym Wałczu bezskuteczne – przyniosły inny (nieoczekiwany zupełnie) rezultat, że pod Szczecinem jest wieś PARNICA, i że nazwa ta pochodzi od właściciela (Parnickiego)… Intryguje mnie to bardzo; Parnickich z Wałcza (Deutschekrone) zawsze miałem za „drobnych mieszczan”, szybko awansujących socjalnie (i intelektualnie!) w drugiej połowie XIX i na początku XX w., - więc skąd tu nagle wieś?! Możeby więc ktoś ze studentów Pańskich (znów bym mu chętnie udzielił wynagrodzenia pieniężnego, jak poprzednio R. Kozłowskiemu) mógł zająć się Parnickimi z dokumentów gminy i parafii, do których ta właśnie wieś Parnica pod Szczecinem miała jakoby należeć kiedyś?  Ogromnie byłby Panu wdzięczny za łaskawe zorganizowanie takich poszukiwań archiwalnych…

Dłoń Pańską ściskam gorąco – T. Parnicki

 

19 września 1960. (Teodor Parnicki do mnie)

Kochany Młody Przyjacielu,

   Jestem bardzo zaniepokojony brakiem wiadomości od Twego Ojca od pół roku z górą – będę Ci bardzo wdzięczny za możliwie szybką wiadomość.

   Znaczki na kopercie są jubileuszowe (w 150-ciolecie niepodległości Meksyku) – uważaj na nie, bo jest bardzo trudno je zdobyć, - tak są rozchwytywane.

   Ściskam Ciebie serdecznie, - T. Parnicki