Odwieczny spór, czy polityka uwzględniająca względy moralne może być skuteczna. W powieści Iris Murdoch zderzają się poglądy Swanna i Hugha:
„There’s enough hatred in the world already. Only love has clear vision. Hatred has a cloudy vision. When we hate we know not what we do”... (Swann)
“I can’t agree... It is a matter of practical politics. You speak as if we were in fact all saints. As the world runs, evil soon makes tools out of those who don’t hate it. Hatred is our best protection.” (Hugh)
Uprawianie polityki na zasadzie miłości to w historii rzadko spotykany fenomen. W czystej postaci właściwie niespotykany. Nienawiść była zawsze obecna w polityce wewnętrznej, a wszechobecna w międzynarodowej. Nie zmieniły tego okrucieństwa dwudziestego wieku. To constans. Nienawiść przeważa także w XXI wieku po obiecującym i bezkrwawym zakończeniu zimnej wojny. Obecna militaryzacja polityki głównych państw i ich polityki nie napotyka na protesty, mimo że trudno ją uzasadnić.
Nienawiść i strach to artykuły pierwszej potrzeby polityków. Nienawiść wobec obcego konsoliduje narody i grupy etniczne. Bez odmiennego, innego, bez wroga nie można by utrzymać dyscypliny w armii, w państwie i w kościele.
Ale Hugh nie ma racji, gdy utrzymuje, że nienawiść jest naszą skuteczną tarczą obronną. Logika nienawiści prowadzi do starcia, do wojny, do zniszczenia i zagłady. II wojna światowa była wojną, której sprężyną tak jak w starożytności była nienawiść, tyle że wyposażoną w bardziej śmiercionośną technikę zabijania. Od roku 1945 akumulacja nienawiści może doprowadzić do użycia broni absolutnej. Nie ma dla obecnie działających polityków ważniejszego zadania niż eliminacja broni nuklearnej i ocalenie środowiska naturalnego. Naszą przyszłość określi prędzej fizyka, a nie astrofizyka. Niestety naszego losu nie określi kosmos. Jesteśmy w naszych własnych rękach, a raczej na łasce naszych emocji i chciwości. Staliśmy się więźniami karkołomnej strategii wzajemnie gwarantowanej zagłady.
Wydaje mi się, że rozprawienie się z tym absurdem będzie niemożliwe dopóki sprężyną polityki pozostanie realizm czy neorealizm, a polityka kierująca się przesłankami moralnymi traktowana będzie jako skansen naiwnych lub głupich, a nawet niebezpiecznych pożytecznych idiotów.