„Zmienia się konstrukcja świata, więcej zań nie ręczę.”*
Tak to już postrzegał Szekspir. Świat ciągle i zawsze wypadał z wiązań; stabilność nie jest jego przymiotem. Zygmunt Bauman interpretuje obecną rzeczywistość społeczną przez pryzmat „płynności”. Z obawą o prezentystyczną przesadę dzielę się intuicją, że żyjemy w świecie, który płynie do krawędzi przepaści ekologicznej i politycznej, zwłaszcza w zakresie spraw wymagających organizacji na poziomie międzynarodowym.
Zacznę od skrótowego wyliczenia tego, czemu nie podołała moja generacja w dziedzinie stosunków międzynarodowych.
- Nie udało się nam zastąpić międzynarodowego systemu zimnej wojny stabilnym kooperatywnym, otwartym dla nowych aktorów i zdolnym odpowiedzieć na nowe wyzwania, systemem międzynarodowym. Lata po 1989 roku są okresem straconych możliwości. Nie wykorzystaliśmy doświadczeń poprzedników. Strona, która uważa się za zwycięską, nie potrafiła stworzyć układu, w którym przegrani i nowi pozaeuropejscy aktorzy mogliby uczestniczyć na równych prawach (taka sztuka udała się na Kongresie Wiedeńskim z Francją i z Niemcami po II wojnie światowej). W tej chwili świat zmierza w kierunku konfrontacji, wielu konfrontacji jednocześnie, z główną na froncie amerykańsko-chińskim . Nie koncentrujemy się na powietrzu, wodzie, klimacie, rozbrojeniu czyli najważniejszych sprawach dla świata w perspektywie bliskiej przyszłości. Nie pracujemy nad konstrukcją światowego ładu; trwa dekonstrukcja tego, co stworzyła generacja powojenna w reakcji na katastrofę dwóch wojen światowych.
- Poprzednie kryzysy a obecny. Obecne elity polityczne nie myślą strategicznie. Używamy nieadekwatnego języka do opisania i diagnozowania sytuacji. Sięgamy do powierzchownych analogii do przeszłości („powrót do przeszłości”, „XIX-wieczny koncert mocarstw, itp.), bez zrozumienia nowej całości. Nie łączymy destrukcji ziemi z działalnością wielkich korporacji i stylem życia, lokalnych wojen z interesami kompleksów wojskowo-przemysłowych i degradacji przestrzeni życia publicznego z przeobrażeniem obywateli w konsumentów. Chowamy się za dziurawe mury i zasieki państw narodowych. „Obcy” i tak przyjdą i przeobrażą „naszą” ziemię, tak, jak barbarzyńcy zmieniali przez stulecia oblicza imperiów.
- W obliczu zagrożenia i niepewności odtworzyliśmy głęboki podział na „nas” i „innych”. Dzielenie, sortowanie, rasizm zawsze istniały. „Wróg” Carla Schmitta wciąż pozostaje punktem odniesienia wszelkiej polityki. Nie zrobiliśmy nawet małego kroku do przodu, aby uczynić świat przyjaznym miejscem.
- Nowe technologie błyskawicznie zmieniają styl życia i pracy, komunikację, przemysł, finanse, sposób sprawowania władzy, systemy polityczne. Historia przyspieszyła i nie nadążamy za nią. W polityce wewnętrznej i międzynarodowej nowe technologie wykorzystujemy raczej dla złych (mobilizacja wyborców przez sianie strachu), niż dobrych celów. Nowe instrumenty służą do uproszczeń i manipulacji emocjami. Nowe technologie wspierają zarządzanie popytem i podażą, ale nie zostały zaprzęgnięte do ulepszania sposobu zarządzania światem. Korporacja ŚWIAT zmierza do smutnego finału.
- Tukidydes pisał o moralnej degradacji całych społeczności i jednostek w okresie napięć i kryzysów (por. Blog – Korkira). Brak zaufania jest nową normą. Obserwujemy nie umacnianie, ale destrukcję istniejących norm, traktatów i dobrych obyczajów w rezultacie egoizmu państw i jednostek. Triumfy święci nacjonalizm – fałszywe antidotum globalizacji.
- Zdumiewający jest brak nowych idei w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego. Zaprzepaściliśmy dorobek reżimów kontroli broni strategicznych z okresu zimnej wojny i (niemal) unicestwiliśmy unikalny system kontroli zbrojeń konwencjonalnych w Europie. W rezultacie postępuje remilitaryzacja stosunków międzynarodowych. Międzynarodowy pokój jest zagrożony.
W tych punktach zawiedliśmy. To jest masa spadkowa pozostawiona przez nas. Co może z tym bałaganem zrobić nowe pokolenie? Uporządkować go mogą następne generacje o wysokim poziomie moralnym, ludzie wrażliwi i z wyobraźnią.
- Aby sprostać wyzwaniom trzeba reanimować dialog międzynarodowy i wewnętrzny oraz reanimować instrumenty dyplomacji.
- Trzeba odnowić język, którym się posługujemy, aby móc zrozumieć i ulepszyć świat.
- Myśleć strategicznie i politycznie (a nie logiką wojennej konfrontacji), postawić nowe cele (i nowe sposoby ich osiągania).
- Kultywować zdolność do samo-krytycyzmu i respekt dla odmiennego punktu widzenia.
- Punktem docelowym powinien być nowy porządek międzynarodowy, nowy w zasadniczym moralnym wymiarze: niedychotomiczny, oparty na wspólnych wartościach, służący międzynarodowej sprawiedliwości i rozszerzający prawa człowieka.
Świat XXI wieku potrzebuje wysokich standardów i podjęcia pracy nad bezpiecznym i godnym życiem dla wszystkich.
* Stanisław Jerzy Lec, „Myśli nieuczesane wszystkie”, Noir sur Blanc, Warszawa 2007, s. 311.