Listy Teodora Parnickiego do mojego Ojca - 3

31 marca 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

Dawnośmy nie pisali do siebie (Pisałem do Pana pokrótce w grudniu 1958), - Pana niewątpliwie pochłania całkowicie praca na Uniwersytecie, - i własne badania i wykłady; ja zaś – po ukończeniu powieści p.t. : „Słowo i ciało” (Rzymianie, Partowie, platonicy chrześcijańscy w Aleksandrii na przełomie ww. II-III), do której się przygotowywałem wiele lat, - stawiam teraz z kolei pierwsze kroki w kierunku pracy nad kontynuacją „Srebrnych Orłów” („Nowa Baśń”), i ta praca mnie też pochłania całkowicie, zostawiając bardzo mało i czasu i „energii myślowej” na wszystko inne, więc i na korespondencję…

Mimo to, - chciałbym napisać teraz parę słów do Pana, przede wszystkiem, by raz jeszcze podkreślić, ja wiele „Nowa Baśń” będzie zawdzięczać Panu t. j. Pańskim pracom, zarówno o Szczodrym, jak i o sytuacji w Polsce między śmiercią Mieszka II a restauracją Kazimierza Odnowiciela, nade wszystko zaś analizie Galla. Poza tym chciałbym Panu zasygnalizować rzecz następującą: Polskie T-wo Historyczne w Londynie wydaje „Teki Historyczne”, ostatnio wyszedł tom IX tych Tek, - i w notatce o tym tomie w jednym z tygodników londyńskich znajduję następującą wzmiankę:

„Historię średniowieczną reprezentuje godnie obszerna rozprawa Karoliny Lanckorońskiej „W sprawie sporu między Bolesławem Śmiałym a Św. Stanisławem”, przynoszącą nową interpretację zdania z krakowskiego rocznika kapitulnego informującego że 11 kwietnia 1079 św. Stanisław „passus pro excidio et iniura suae plebis”. Słowo „plebs” tłumaczone było dotychczas, zgodnie z tradycją łaciny klasycznej, jako lud czy niższe klasy społeczne”. Uszło natomiast uwagi historyków, że łacina średniowieczna też używa tego terminu w znaczeniu diecezji czy parafii. W tym właśnie sensie przedmiot sporu św. Stanisława zawęża się do obrony interesów olbrzymiej a zagrożonej podziałem diecezji krakowskiej”.

Po przeczytaniu tej wzmianki napisałem do księgarza w Londynie, by mi przysłał zaraz ten Tom IX „Tek Historycznych”. Czy życzyłby Pan obie, bym napisał też do niego, - by drugi egzemplarz posłał Panu? Nie wiem czy „Teki Historyczne” docierają do Torunia, - byłoby mi więc ogromnie miło, gdybym mógł wyświadczyć Panu tę drobną przysługę – przysługę, zresztą, o tyle nie całkowicie bezinteresowną, że z niecierpliwością wypatrywałbym później Pańskiej oceny tych nowych tez Lankorońskiej, sprawy  św. Stanisława dotyczących, - czy to w druku, czy w liście do mnie… Proszę więc o łaskawą, odwrotną możliwie odpowiedź w tej sprawie, z tym że pewien dodatkowy problem mnie zastanawia a nawet niepokoi nieco.. Oto podobno z trudem docierają do adresatów w Polsce – wydawnictwa zachodnie, a szczególnie polskie emigracyjne,- więc coby mi Pan powiedział: AK bym miał swemu dostawcy książek z Londynu, zlecić: czy paczkę z tym Tomem IX „Tek” dla Pana miałby skierować na Pański adres domowy, - czy na Uniwersytet dla Pana  czy na Uniwersytet – dla Instytutu Historii Średniowiecznej, - etc. etc.? Mógłby też skierować ją do moich wydawców w Warszawie („PAX”), a tych bym od siebie prosił by przesłali ten tom Panu do Torunia, - proszę więc o wskazówki…

Czy udało się komuś z Pańskich studentów „wytropić” coś o Parnickich w Wałczu? Dłoń Pańską ściskam serdecznie – Teodor Parnicki


14 kwietnia 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

Pisałem do Pana jakieś dwa tygodnie temu, zapytując, czy życzy Pan sobie, bym Panu posłał londyńskie „Teki Historyczne” (tom IX) z obszernym studium Lanckorońskiej o Św. Stanisławie, - oraz o to, jakby taka przesyłka miała być zaadresowana. Z kolei miałbym do Pana taką jeszcze sprawę, a raczej prośbę: wspomniał mi Pan w jednym z listów, że przygotowuje Pan nowe wydanie Kroniki Galla. Nie chciałbym, by wyglądało na to, że usiłuję Panu pochlebiać, - lecz po wczytaniu się dokładnym we wszystkie trzy części Pańskiej analizy Księgi I, - z góry jestem pewien, że będzie to znakomite (chyba najlepsze z wszystkich dotychczasowych) wydanie Galla i z góry też na nie bardzo się cieszę. –Obawiam się jednak, że potrwa to chyba czas dłuższy, nim Pan z tą tak doniosłą pracą całkowicie się upora… A tymczasem okazało się dla mnie konieczne – zapoznać się i to pilnie z okresem Władysława Hermana i początków panowania Bolesława Krzywoustego…

Otóż czy miałby Pan możność dostać dla mnie i posłać mi

  • Galla w tłumaczeniu Grodeckiego (Wydanie Biblioteki Narod.);
  • Monografię K. Maleczyńskiego o Krzywoustym?

- Z góry Panu gorąco dziękuję – najmocniej przepraszam za kłopot, - wyrazy głębokiego szacunku i serdeczne pozdrowienia łączę

Teodor Parnicki

(Pomijam techniczny PS. –PG)


27 kwietnia 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

   Dziękuję Panu serdecznie za miły list (rozminął się on z moim drugim – z 14 kwietnia*).  Zaraz po jego otrzymaniu (wczoraj) napisałem do Księgarni Świderskiego w Londynie, by posłali Panu tom IX „Tek Historycznych” pocztą poleconą , jaki Pan mi łaskawie wskazał. Myślę, że to zlecenie moje dotrze do Londynu pojutrze lub najdalej 30-go, - że zaś Księgarnia ta moje zlecenia wykonuje sprawnie i szybko, - książka ta powinna znaleźć się w Pańskich rękach 10-15 maja (Tylko czy jej ktoś nie „przechwyci” w Dziekanacie, zanim Pan zorientuje się, że nadeszła?). W każdym razie uprzejmie proszę Pana o napisanie do mnie – choćby w paru słowach tylko – zaraz, gdy do Pana książka dotrze…

   Dziękuję Panu gorąco za zorganizowanie poszukiwań „dawnych Parnickich w Wałczu. Istotnie, uprzednio już na moją prośbę zwracał się do probostwa tam w tej samej sprawie związany z PAX’em młody pisarz Andrzej Piotrowski, ale że się zwracał listownie, - nie traciłem nadziei, iż poszukiwania na miejscu i to pod Pańskim  „doglądem” dałyby inny rezultat… Teraz tej nadziei już nie mam – zapewne nigdy się niczego nie dowiem o swej „zagadkowej” prababce, „pięknej Karolinie”; jedyneby może, co jeszcze byłoby do zrobienia w tej sprawie, to spróbować odszukać jakiś ślad Parnickich w Wałczu z okresu, poprzedzającego lata 1840-1845, - o ile księgi stanu cywilnego z pierwszej połowy XIX w. tam zachowały się… Możeby student, któremu Pan tę sprawę powierzył, omówił te możliwości (o ile w ogóle z proboszczem w Wałczu?)

   Jak już Panu pisałem przedtem, - wydaje mi się, że temu studentowi należy się z mej strony (bez względu na wynik poszukiwań) wynagrodzenie… Możeby Pan łaskawie doradził mi, jaką kwotę w złotych***powinenby „PAX” (gdzie – jako u swych wydawców – mam konto w złotych do dysponowania na terenie Polski) – temu studentowi na moje zlecenie przekazać poza tym proszę o podanie mi nazwiska i adresu tegoż studenta, bym je z kolei (właśnie celem przekazania pieniędzy) podał PAX’owi do wiadomości…

   „Słowo i Ciało” istotnie ma ukazać się w Polsce (też w PAX’ie) i to chyba w lecie lub jesieni tego roku, - o ile PAX w ostatniej chwili (co chwilami podejrzewam ostatnio w wyniku przedłużającego się ich milczenia na temat szczegółów wydania) nie wycofa się z zamiaru wydania pod swoją firmą tej właśnie mojej książki, co o tyle nie jest wyłączone, że podejście „Słowa i Ciała” do wczesnego chrześcijaństwa może nie odpowiadać PAX’owskiemu podejściu do tych że problemów. Lecz jest to tylko mój domysł, jak na razie… Oczywiście, zaraz gdy książka wyjdzie, - polecę wydawcom, by posłali Panu egzemplarz…

   Ogromnie zafascynowała mnie wiadomość o Pańskiej nowej pracy, poświęconej stosunkowi Grzegorza VII do Europy Wschodniej. Kiedy ukaże się ona w druku? Bardzo bym chciał zapoznać się z jej treścią i z wnioskami w trakcie pisania „Nowej Baśni”, którą to nową powieść spodziewam się ukończyć gdzieś we wrześniu b.r.  Przychodzi mi do głowy taki pomysł: czy nie byłoby możliwe dostarczenie mi przez Pana kopii maszynowej* tej pracy? Wysłana pocztą nie lotniczą, ale koniecznie poleconą – dotarła by do mnie w ciągu 5-6 tygodni…

   Z góry Panu gorąco dziękuję!

   Jeśli chodzi o problem „swobody twórczej” powieściopisarza w dziedzinie „luk”, wytworzonych przez milczenie źródeł, - chciałbym Panu podsunąć do namysłu taki szczegół: na dobrą sprawę, historia niczego pewnego nie wie o Św. Stanisławie z okresu, zanim został biskupem (a i z okresu episkopatu też bardzo niewiele), chyba to tylko, że zapewne, jako biskup, Krakowa czy – szerzej – Polski, nie opuszczał), - otóż czy wedle Pana, nie ma prawa powieściopisarz historyczny „dorobić” Stanisławowi taką młodość, - na jaką będzie miała ochotę jego (pisarza) wyobraźnia?!  Młodość, np. pełną podróży i przygód, poza Polską? – A znowuż: Bolesław Śmiały po wypędzeniu z Polski?!.. Pokuta i śmierć w Osjaku – to przecież legenda, - nieprawdaż? – Umarł na Wegrzech w r. 1082 czy 1083, - ale czy i to jest pewne? (wedle St. Smolki na przykład, - mógł Bolesław zginąć przy próbie zbrojnej odzyskiwania władzy w Polsce z pomocą węgierską)…

   Więc czy nie ma prawa wyobraźnia powieściopisarza „pchnąć” króla –wygnańca dalej „w szeroki świat” z Węgier, ba, przedłużyć jego życie daleko, poza lata 1082-1083?

   Załączam do niniejszego osobną kopertę z różnymi znaczkami dla Pańskiego synka (ile on ma lat?). – Jeśli będę miał coś więcej, - zawsze bardzo chętnie dla niego Panu prześlę. Sam byłem w dzieciństwie zapalonym filatelistą, - i zawsze gdy dostaję listy, przechowuję znaczki z myślą, że będę mógł je przekazać w czyjeś godne ręce… Cieszę się więc, że mogę się przysłużyć synkowi Pana…

Wyrazy głębokiego szacunku i serdeczne pozdrowienia łączę

Teodor Parnicki

*W tym drugim liście prosiłem Pana o wystaranie się dla mnie o Galla w przekładzie i opracowaniu R. Grodeckiego, oraz o monografię K. Maleczyńskiego o Krzywoustym, - którą to prośbą uprzedziłem wyrażoną przez Pana gotowość poszukiwania książek, co by mi było potrzebne… Ogromnie jestem Panu wdzięczny! Czy po roku 1955 (to Pan najlepiej oceni!) prace o Polsce XI wieku, - te chciałbym mieć…  Poza tym przydałaby mi się ogromnie jakaś obszerna (Tatarkiewicz np. czy Leszek Kołakowski?) historia filozofii średniowiecznej w języku polskim** (w innych językach mam…)

**taka historia, co by szczególne uwagi poświęcała filozofii Anzelma z Canterbury.

***Oczywiście, domyślam się, że zapewne ten student (jak wiele osób w Polsce) wolałby otrzymać z zagranicy ode mnie jakąś paczkę z czymś, co trudno w Polsce dostać… Lecz, niestety, w moim wypadku byłoby to niezmiernie trudne, omalże niemożliwe… Znajduję się w paradoksalnej dość sytuacji: w Polsce w złotych tytułem honorariów autorskich dysponuję od dwu i pół lat wcale dużymi sumami (ufundowałem też z nich stypendia dla młodych krajowych powieściopisarzy historycznych) ale w Meksyku – mimo ukończonych 51 lat życia – niezmiennie żyję „po cygańsku” czy „po studencku” – od dwu lat wyłącznie z tego, co mi przekazuje „PAX”,  a tego jest (wskutek przepisów dewizowych w Polsce) bardzo niewiele… Ma więc Pan też tu zarazem wyjaśnienie, czemu dla mnie „wybrać się do Polski na jakiś czas z wizytą” – jest rzeczą niezmiernie trudną do przeprowadzenia!


28 kwietnia 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

W liście swym, z datą wczorajszą, a nadanym jako polecony – dzisiaj rano (listu tego nie odnalazłem – PG), zapomniałem Panu jeszcze coś napisać. Czy Panu mówi coś nazwisko: Dwornik, a raczej Dvornik (Franciszek?). Jest to czeski ksiądz, który już wiele lat temu zdobył sobie wśród historyków na Zachodzie bardzo poważną pozycję pracą o schizmie Focjusza, a który ponadto wydał (też w Anglii) dzieło „The Making of Central and Eastern Europe”,  poświęcone X-XI wiekom (Rzym, Niemcy, Polska, Czechy, Ruś, Węgry). Otóż w tym drugim dziele pisze on m.in. (str. 254), że należy przypuszczać , iż w r. 1025 Bolesław Chrobry ożenił się z Predsławą. („…and it is suspected that in 1025 Boleslas the Great married Vladimir’s daughter, Predslava..”) Ja osobiście nigdy nigdzie dotąd nie spotkałem się z wersją, by Bolesław I Predsławę – z Kijowa w r. 1018 uprowadzoną (t. zw. Nestor czy Thietmar), względnie na miejscu „zhańbioną” (Gallus) poślubił, jako prawowitą małżonkę… A Pan Oczywiście, jeśli Oda, w r. 1018 poślubiona – umarła przed r. 1025, - takie twierdzenie Dvornika mogłoby odpowiadać rzeczywistości, - ale na jakich by miało opierać się źródłach??

Proszę synka Pana, by szczególnie pieczołowicie strzegł znaczka za 10 pesos (1 peso = 100  centavos), nalepionego na kopercie wysłanego przez mnie Panu dziś rano listu poleconego z kopertą inną wewnątrz, zwierającą większą ilość różnych marek… List zaś niniejszy (też z osobną kopertą dla synka Pana) wkładam do koperty, na którą nalepiam 5 znaczków (2 lotnicze: po 1 peso i 40 centavos) i 3 zwykłe (70 cent. – 50 cent. – 10 cent.), - proszę o wiadomość, czy wszystkie te znaczki nadeszły nie naruszone…

Wyrazy głębokiego szacunku i serdeczne pozdrowienia łączę, - Teodor Parnicki

Niestety, nie ustrzegłem do dzisiaj wartościowego znaczka za 10 pesos (może ten list polecony nie dotarł do Torunia) i wielu innych. W moim ocalałym albumie figurują tylko 3 meksykańskie znaczki przesłane przez T. Parnickiego „dla synka Pana”o wartości: 10, 15 i 70 centavos.


3 maja 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

Dziękuję serdecznie za list z 27 kwietnia i za wysłanie dwu książek. Równocześnie przecież śpieszę Panu zasygnalizować, by Pan nie fatygował się stanowczo z mikrofilmowaniem Galla w wydaniu Grodeckiego, oczywiście jeśli Pan już w związku z projektem mikro-filmowania książki Gall-Grodecki poniósł jakieś koszta, - chętnie je Panu (via PAX) zwrócę – trwając nadal przy prośbie,  by Pan takiego mikrofilmu nie sporządzał dla mnie:  jednej strony nie chcę Pana narażać na żadne koszta, a może bardziej jeszcze: na kłopoty, związane z załatwianiem sprawy wysyłania mikro-filmu; z drugiej – sam mógłbym mieć w Meksyku kłopoty na poczcie, kłopoty realne, a zresztą i inne może, - np. miałbym trudności z dotarciem do aparatu do wyświetlania mikro-filmów, z odebraniem takiej przesyłki… Zresztą, właściwie nie byłoby mi już potrzebne wydanie Grodeckiego, skoro będę miał on Pana wydanie Maleczyńskiego, a już mam całość analizy Galla, przez Pana przeprowadzonej…

Załączam do niniejszego listu znów pewną ilość znaczków dla Pańskiego synka, - są między nimi i polskie , co może wyglądać na absurd, - gdy się je wysyła z Meksyku do Polski, ale dobierałem tylko bądź: 1)lotnicze, bądź; 2)wyższej wartości, więc takie, które używane do przesyłek międzynarodowych – mogą być trudne do zdobycia w obiegu krajowym…

Poza tym proszę Pana o zwrócenie synkowi uwagi na to, by szczególnie starannie strzegł następujących znaczków z tych, które dzisiaj posyłam: 1)amerykański za 40 centów; ponieważ używany jest tylko przy przesyłkach „ubezpieczonych”, - wątpię, by prędko drugi taki dotarł do moich rąk; 2) dwa po 80 centavos, nalepione na kopercie wyszły już zupełnie z obiegu!

Najserdeczniej Pana pozdrawiam,

Teodor Parnicki


16 maja 1959

Wielce Szanowny i Drogi Panie,

Dziękuję najserdeczniej za miły i obszerny list z 10 maja oraz za wszystkie wiadomości, które on przynosi. Martwię się tym, że właśnie znaczek za 10 pesos na kopercie uległ zniszczeniu (czy wygląda tak, jakby ktoś go usiłował z koperty odedrzeć?), bo nie wiem, kiedy (i czy w ogóle) będę miał znów sposobność taki właśnie znaczek posłać dla Pańskiego syna powtórnie. – Poza tą raczej niemiłą wiadomością, - ogromnie się cieszę, że miałem możność sprawić Pańskiemu synowi (a pośrednio – i Panu) przyjemność tymi znaczkami.

Do niniejszego listu dołączam znów kilka – w jednym z poprzednich zaś posłałem także pewna ilość polskich (czy to „wyższych wartości”, czy lotnicze, - zakładając, że skoro przeznaczone są do przesyłek zagranicznych – może być o nie na miejscu w Polsce trudno. Mogę jednak się mylić, - więc byłbym Panu b. wdzięczny za informację, czy mam takie znaczki też posyłać (dostaję ich z Polski wiele), - czy też ma Pański synek dostęp do nich na miejscu… W każdym razie do tego listu dołączam jeszcze pewną ilość takich… Na kopertę nalepiam 1 znaczek za 5 pesos – 1 – za 20 centavos (lotniczy). Proszę o wiadomość, czy dotarły nieuszkodzone.

Uwagę Pana, dotyczącą ostrożności, z jaką powinenbym podejść – jako powieściopisarz – do motywu (i terminu) końca życia Bolesława Śmiałego, - przyjmuję do wiadomości i zastosuję się do niej, choć zasadniczy Pański argument w tej sprawie nadawałby się do dyskusji, omalże „zawziętej”… Ostatecznie Frederyk Schiller kończy swą tragedię „Dziewica Orleańska” śmiercią JoannyD’Arc  nie na stosie!.. Ja bym – rzecz jasna – nigdy się nie posunął aż do takiego odstępstwa od historii czy raczej – od prawdy historycznej, - ale czy np. powieściopisarz nie mógłby założyć ( w wypadku Bolesława Śmiałego właśnie), że na Węgrzech zginął jakiś krewniak Bolesława (przecież pierwsi Piastowie musieli mieć moc nieprawych dzieci), bardzo do niego podobny, więc zaszła pomyłka przy rozpoznawaniu zwłok – pomyłka, może przez samego Bolesława „zaaranżowana” i póżniej przez mego też (wędrującego „po świecie” incognito) rozmyślnie podtrzymywana? Poza tym, Pański zasadniczy argument – pochodzenia, że się tak wyrażę dydaktycznego – jest o tyle dla swobody wyobrażni pisarskiej niebezpieczny, że idzie omalże ręka w rękę z zastrzeżeniami, jakże często wysuwanymi pod adresem beletrystyki, - że np. poprzez nadmierną rozbudowę problemów erotycznych staje się źródłem zgorszenia dla młodziutkich panienek!!.. Zresztą, może dzisiejsza młodzież (nawet uniwersytecka) jest nieco inna od mojej generacji skoro traktuje powieści historyczne, jako „źródło wiedzy”… Ja – jeszcze w gimnazjum – z przyjemnością czytałem np. Dumasa, - ale zarazem sięgałem do dzieł historycznych, by sprawdzać, jak dalece Dumas odbiegał od prawdy historycznej…

Co się tyczy „Historii filozofii” Tatarkiewicza, - to proszę tej książki nie kupować dla mnie… Zwrócę się do PAX’u, by mi to załatwili, jak również by posłali mi „Studia” Z. Wojciechowskiego, przez siebie wydane…

Z kolei mam do Pana taką gorącą prośbę: jestem Panu wdzięczny niezmiernie za zdobywanie dla mnie i wysyłanie do mnie książek (oczywiście, dobrze Pan robi, wysyłając mi książki czy czasopisma historyczne pocztą nie lotniczą. Przesyłki, kierowane jako „zwykłe” – są w drodze 5-7 tygodni… Dotąd wszystkie, przez Pana wysyłane, doszły w porządku, choć może i lepiej byłoby nadawać je jako „zwykłe” (t.j. nie lotnicze), ba jako „druki”, ale polecone (Tak mi przysyłają książki z – PAX’u…), - ale stanowczo nie chcę narażać Pana na żadne koszta… Gorąco więc proszę mi nie wziąć za złe, że pozwolę sobie zaskoczyć Pana „faktem dokonanym”: mianowicie za jakiś tydzień wyślę PAX’owi nowe kolejne zlecenie wypłat dla różnych osób w Polsce (przeważnie dla mojej rodziny, ale nie tylko) w ramach rozliczeń między nimi a mną, tego rodzaju wypłaty (i to na wcale duże sumy) dokonywane są przez PAX (na moje zlecenie) wcale skrupulatnie od 3 blisko lat; do tej kolejnej listy osób, którym wypłacone mają być przez PAX pieniądze z mojego konta – pozwolę sobie dołączyć Pana, zlecając PAX’owi by Panu przekazali 1500 złotych. Proszę z kwoty tej wypłacić (w moim imieniu) Ryszardowi Kozłowskiemu 300 (trzysta) złotych. – Resztę proszę traktować, jako „fundusz” na pokrywanie Pańskich kosztów, ponoszonych przy zakupie książek dla mnie i przy wysyłaniu ich do mnie…

Może by, z resztą, z tego właśnie „funduszu” dałoby się też opłacić sporządzenie dla mnie extra – kopii maszynopisu Pańskiej pracy o wschodnioeuropejskiej polityce Grzegorza VII- ?

Z góry gorąco Panu za wszystko dziękuję! Wyrazy głębokiego szacunku i b. serdeczne pozdrowienia łączę,

Teodor Parnicki

P.S. – W związku z „Nową Baśnią” mniej myślałem o Mieszku, jedynaku Bol. Śmiałego, - a bardziej o „bastardzie” (chyba prawdopodobnym historycznie – przyzna Pan?), zrodzonym z kobiety, znanej tradycji o Bol. Śmiał. pod imieniem Krystyny ( w tragedii Wyspiańskiego figuruje jako „Krasawica”…)

Nawiasem mówiąc, - stwierdziłem, że żeńskie imię Krystyna najwcześniej (już na pocz. XII w.) pojawia się w Skandynawii, więc czy nie należy tej „krasawicy” Szczodrego wyprowadzać z kijowskich Waregów?!

P.S. Jeszcze o Predsławie.

Oda mogła przecież umrzeć między rokiem 1019 a 1025!.. więc teoretycznie mógłby Bolesław „najdostojniejszą” ową konkubinę (Predsławę właśnie) podnieść po śmierci Ody do godności żony prawnej. Takiej supozycji jednak przeciwstawia się absolutne milczenie źródeł… Czy przecież (jak Pan sądzi?) nie byłoby możliwe, by Bolesł. Chrobry poślubił Predsławę, będąc bliski zgonu? Umierając – mógł niepokoić się o swe zbawienie, - więc by dostać rozgrzeszenie przedśmiertne – dał się biskupom namówić do zalegalizowania związku z Predsł. „in articulo mortis”?!

P.S. – Ogromnie się cieszę wiadomością, że „Teki Historyczne” dotarły już do Pana… Co się tyczy wyjazdu do Polski na „Batorym” jest to jednak bardziej skomplikowane niż Pan przedstawia*, - bo podobno i na polskich statkach bilety muszą być opłacane w dewizach – ale spróbuję zasięgnąć (via PAX) dokładniejszych informacji…

*W tym czasie moja matka, z moją babcią i ze mną wybierała się „Batorym” do Kanady na zaproszenie swojego brata,( który wyemigrował tam z W. Brytanii na początku lat pięćdziesiątych), i chciał pożegnać się ze swoją matką, którą widział ostatnio w 1939 r. Mój wuj sfinansował tę podróż. Stąd sugestia mojego ojca dla pisarza, który chronicznie cierpiał na brak wymienialnej waluty.