Maszyna mojego Ojca

Wśród przedmiotów, które odziedziczyłem po niedawno zmarłym ojcu znajduje się wyprodukowana w NRD maszyna do pisania Erika. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku był to pożądany i trudno osiągalny nowoczesny instrument do pisania. Ojciec zdobył ją gdzieś około 1984, w czasie kryzysu i był pewien, że będzie mu dobrze i długo służyć. Tymczasowo mała walizeczka stanęła w kącie obok biurka.

Stukot maszyny do pisania ojca to był akompaniament mojego dzieciństwa, jego melodia. Potem sam pisałem i przepisywałem długie liczące setki stron teksty książek na maszynie. Wydaje się mi to dzisiaj tak niemożliwe jak napisanie książki piórem. W erze komputerów brakuje mi tego rytmicznego stukotu.

Wyjąłem teraz nowiuteńką chociaż już ponad trzydziestoletnią Erikę z futerału i wystawiłem na światło dzienne w moim pokoiku na Starych Bielanach. W maszynie tkwiła zostawiona przez ojca pożółkła kartka maszynopisu z linijką wystukanych czcionek dla wypróbowania nowego urządzenia. To był jedyny tekst, który na niej powstał. Ojciec wkrótce po zakupie maszyny przeszedł na wczesną emeryturę i zaniechał pisania.

Wystawiłem maszynę ojca ku własnej przestrodze. Oby ten dziennik-blog  i inne plany pisarskie w tym elektronicznym formacie nie spotkał ten sam los na mojej niedawno rozpoczętej emeryturze.