Zasięgam opinii Eliasa Canetti w tej kwestii. We wstępie do pierwszej części swoich wspomnień Canetti napisał:
„Niewiele jest złego, czego nie mógłbym powiedzieć zarówno o człowieku, jak i o ludzkości. A mimo to moja duma z niej jest wciąż tak wielka, że naprawdę nienawidzę tylko jednego: śmierci, jej wroga”.*
Nie roszczę sobie prawa do sądzenia, czy człowiek jest dobry, czy zły. Oceniam negatywnie fakty: stosunek ludzi do zwierząt i przyrody, przemoc i zjawisko wojny, nietolerancję, rasizm, chciwość. Zachwycam się muzyką, literaturą, sztuką, po części nauką i dobrymi uczynkami. To się jednak nie bilansuje w jednym równaniu, którego wynikiem byłoby moje poczucie dumy z ludzkości i jej dokonań. Konstrukcja ludzkiego życia, jako bytu wyodrębnionego z plejady wszystkich istnień, nieuchronnie opiera się na wykorzystywaniu i pasożytnictwie. O tym Canetti wciąż nam przypomina:
„W nas znajduje się bowiem również masowy grób stworzeń”.**
*Elias Canetti, „Ocalony język. Historia pewnej młodości”, przekład Maria Przybyłowska, Czytelnik, Warszawa 1986, s, 13.
**Elias Canetti, „Prowincja ludzka”, s.184.