Psychoanaliza narodów

Wyobraź sobie:

całe narody na kozetce w gabinecie psychoterapeuty. Niestety, narody nie kwapią się do tego, chociaż terapia przydałaby się niejednemu z nich.*

Miałem wątpliwości w kwestii psychologizowania i tym samym generalizacji dotyczących charakteru narodowego. Ale jest to praktykowane dość powszechnie w literaturze pięknej i naukowej (np. błyskotliwe diagnozy psychologii Rumunów, Rosjan, Hiszpanów Emila Ciorana) i jeśli są stawiane odpowiedzialnie i nie służą złym celom, mogą uchwycić coś istotnego, co jest całkiem przydatne w procesie „leczenia”, czy „uzdrawiania” pokaleczonej zbiorowości.

Pacjent na kozetce przy pomocy terapeuty odtwarza i przerabia swoją bolesną drogę życiową, odkrywa niewidoczne źródła swoich traum. Odkrycie nierozpoznanych, ginących w podziemiu korzeni  emocji, emocji kładących się czasem ciężarem ponad siły na jego życiu, może doprowadzić do odzyskania równowagi i poczucia sensu życia, a niekiedy do nowego początku.

Narody również cierpią i czasem mają ataki histerii lub agresji z powodu nierozpoznanych traum z przeszłości. Towarzyszy im poczucie niepewności i zagrożenia wynikające z ich trudnych dziejów, z odrzucenia czy wykorzystania przez inne państwa i obojętności na ich krzywdy ze strony społeczności międzynarodowej. Niekiedy narody uzyskują coś w rodzaju samoświadomości swoich porażek wynikających również z własnych błędów i zbrodni i potrafią uleczyć swoje rany i przezwyciężyć swoje historyczne kompleksy, a nawet zbudować na ruinach przełamanych iluzji lepszą przyszłość. Niestety, prawie wcale nie zdarza się to w naszej części Europy.

W pięknej książce „Emocjonalne dziedzictwo” psychonalityczka dr Galit Atlas podjęła temat ciężaru i wpływu na psychikę człowieka nieuświadomionych traum z przeszłości, sięgających w głąb kilku generacji. Pamięć o katastrofach ale także ich zatarcie, usunięcie z pamięci tragedii i nieszczęść blokuje pozytywny rozwój, tak pojedynczych ludzi, jak i zbiorowości.

Dr Galit Atlas odwołuje się do stwierdzeń prof. Yolandy Gampel z Izraela, która operuje pojęciem „radioaktywności traumy”:

   „Dotyczy ono potwornych, destrukcyjnych skutków okrucieństwa i społeczno-politycznej przemocy. Nie jesteśmy chronieni przed wpływem zdarzeń, do których doszło wiele lat temu i w odległych miejscach, nawet jeśli sami nie braliśmy w nich udziału lub nie znamy ich szczegółów. Podobnie jak opad promieniotwórczy, emocjonalna i fizyczna radioaktywność katastrofy rzutuje na życie następnych pokoleń. Ujawnia się w postaci symptomów emocjonalnych oraz fizycznych, reminiscencji traumy, ataku na własne życie.”**

Historia państw i narodów jest pasmem wydarzeń, w których nad nielicznymi aktami miłosierdzia góruje systemowa przemoc. Każde użycie przemocy, po stronie agresora i także po stronie ofiary, zadaje im trudno gojące się rany. Historia narodów usiana jest skrywanymi ze wstydu lub nieuświadomionymi zjawiskami, które składają się na kolejne warstwy traum. Zbadanie tych niechcianych, wypieranych zależności wymaga żmudnego dochodzenia historyka, filozofa i psychologa, którzy mają przeciw sobie właściwie wszystkich. Politycy zaprzeczają prawdzie i wolą narody ukołysać do snu; uśpione narody budzą się z krzykiem i kontynuują dzieło destrukcji i autodestrukcji.

Obecna wojna w Europie, kolejne europejskie nieszczęście, generuje długą smugę traum dla kolejnych generacji, dla nas wszystkich.

* A przecież to możliwe, jak udowodnił filozof i terapeuta psychoanalityk Andrzej Leder w „Prześnionej rewolucji” (2014).

**Galit Atlas, „Emocjonalne dziedzictwo. Terapeutka, pacjenci i spuścizna traumy”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2023, s. 99.