Jeden z najwybitniejszych dyplomatów amerykańskich jakich znałem. W latach dziewięćdziesiątych gasił pożar u boku Richarda Holbrook’a i kierował kilkoma placówkami Stanów Zjednoczonych w krajach położonych na Bałkanach. Miałem przyjemność z nim współpracować w czasach, gdy byłem na placówce w Waszyngtonie. Christopher Hill był wtedy moim amerykańskim odpowiednikiem w Warszawie (2000-2004). Pamiętam naszą długą rozmowę w rezydencji amerykańskich ambasadorów na Mokotowie na początku jego misji w Polsce. Chris stwierdził dobitnie: „Nie zamierzam odgrywać roli amerykańskiego prokonsula w Warszawie”.
Chris Hill jest wzorem profesjonalnego dyplomaty. Samoograniczenie, wstrzemięźliwość, skromność są rzadko spotykanymi cechami ambasadorów mocarstw.
W późniejszych latach Hill był amerykańskim ambasadorem w Seulu, wysokim urzędnikiem w Departamencie Stanu, wykładowcą. Zajmował się głownie Azją. Prezydent Obama mianował go swoim specjalnym wysłannikiem ds. konfliktu koreańskiego.
Hill wrócił na Bałkany. Jest teraz ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Serbii.