Większość rewolucji wytycza drogę ku przyszłości, nasza zawraca kraj ku przeszłości.
Państwowo-narodowa, prawicowa, katolicka, tradycjonalistyczna rewolucja w Polsce trwająca na dobre od 2015 roku, (z wcześniejszymi zwiastunami), określa trajektorię kraju na dekady. Nie zmieni tego jedna, czy druga porażka wyborcza*. Jest to zjawisko, można by rzec, nieprzypadkowe, konsekwencja procesów długiego trwania, silny prąd z głębokimi korzeniami w mentalności społeczeństwa, a nie chwilowe zawirowanie. Rzeczywista rewolucyjna zmiana paradygmatu, a nie kontrreformacja. Powtórzę, nie jest to kontrreformacja czyli zaprzeczenie reform z okresu liberalnego 1989 – 2015, przy czym trzeba zaznaczyć, że były to dopiero nieśmiałe początki liberalnego porządku; jest to rewolucja w stosunku do całego okresu 1945-2015. Rewolucja w Polsce jest antykomunistyczna, antylewicowa i jednocześnie antyliberalna.
Stąd problemy prawicy z akceptacją ciągłości państwowości polskiej w XX i XXI wieku. Przyznaję rację ludziom formacji rządzącej: Okrągły Stół był ugodą, kompromisem, a nie rewolucją. Respektował potrzebę ciągłości, zakładał ewolucję, a nie odrzucenie dorobku poprzedniego ustroju. Polityka wykluczenia, wymazania lub marginalizacji budowniczych Polski Ludowej i III RP jest logiczną konsekwencją braku akceptacji dla podejścia ewolucyjnego.
Nowa wolna Polska –„Nowe Państwo” (Estado Novo Salazara w Portugalii miało wiele cech nieświadomie powielanych w obecnej Polsce) - narodziła się w 2015 roku. Programowo nie jest liberalną demokracją. Programowo odrzuca trójpodział władz i stopniowo wygasza działalność niezależnych instytucji. Programowo traktuje wejście do Europy jako zagrożenie dla tradycji, wartości, religii, narodu i rodziny. Programowo przekreśla politykę dobrego sąsiedztwa.
Naszej rewolucji brakuje kanonicznego tekstu, manifestu ideowego, czy choćby kursu partyjnej wiary. Jej ideą przewodnią jest powrót do narodowych tradycji: tradycyjnej rodziny, tradycyjnej wiary, tradycyjnej dumy narodowej (szczególnie z przegranych walk o słuszną sprawę) i, w zakresie ideologii, do tradycji endeckiej. Powrót do wyselekcjonowanej tradycji w płynnej rzeczywistości przywraca ludziom poczucie bycia na swoim miejscu. Jednak z tego samego powodu tej rewolucji brakuje świeżości i radości tworzenia; przyciąga ona niewielu wybitnych, jest magnesem dla przeciętności. Rewolucja, czyli, w istocie, gruntowna odnowa ducha (idee i duchowość nie są bijącym sercem w tej rewolucji), która jest miałka, zadbała natomiast o istotne potrzeby materialne upośledzonych dotąd grup społecznych. Nie jest ideą wąskiej elity, która wie wszystko, narzuca z góry swój pogląd i realizuje rewolucyjny program dla mas ignorując nastawienie mas (w tym różni się od konserwatywnej rewolucji Salazara). Bowiem znaczna część mas tak samo myśli lub została pozyskana i autentycznie utożsamia się z rewolucją. To daje rewolucjonistom silny mandat i gwarantuje dynamikę w działaniu.
Nowe Państwo nacjonalistyczne, etatystyczne i scentralizowane sprawuje pełną kontrolę nad kluczowymi organami państwa. Nowe Państwo pieczołowicie rozbudowuje sieć własnych instytucji i struktur, tworzy własną nomenklaturę i państwowe korporacje, wzmacnia kontrolę nad jednostką (zwłaszcza nad kobietami), nad przepływami finansowymi, nad mediami i wyborami. Co istotne, tworzy własną paralelną konstytucję de facto, własną interpretację historii, własne imaginarium, własną geopolitykę i własną moralność. Utrudnia lub uniemożliwia międzynarodową kontrolę nad wprowadzonymi tylnymi drzwiami zmianami w funkcjonowaniu organów państwa i w obszarze wolności. Autarkia, w takim stopniu, w jakim jest to dzisiaj możliwe, jest jej dalekosiężnym celem, bo tylko maksymalne wyłączenie się ze środowiska międzynarodowego umożliwi pełną realizację Nowego Państwa. Jednak na tym etapie polityka gospodarcza w Polsce odzwierciedla ogólny kierunek zwiększenia roli państwa w państwach Zachodu wobec deglobalizacji i powrotu do świata podzielonego na bloki. Podobnie remilitaryzacja wpisuje się w odwrót od okresu czerpania „pokojowej dywidendy” po zimnej wojnie. Napięcie w skali globalnej, wojna na wielką skalę, pandemia i kryzys gospodarczy na świecie, czyli sytuacja międzynarodowa, sprzyja na razie temu projektowi.
Polski projekt jest swoisty, ale Polska nie jest wyjątkiem wśród państw europejskich. Kryzys liberalnej demokracji jest zaraźliwy i rozciąga się od nowych państw członkowskich Unii Europejskiej, od Węgier po kraje starej, ugruntowanej demokracji na Zachodzie. W Europie po I Wojnie Światowej i po Wielkim Kryzysie, tam, gdzie chwiały się systemy wielopartyjne, ustępowały one pola radykalnej prawicy, autorytaryzmowi i faszyzmowi. Obecnie, tam, gdzie słabnie lub abdykuje liberalna demokracja, jej miejsce zajmują rozmaite formacje ustrojowe, formalnie demokratyczne, lecz w istocie zaprzeczające pluralizmowi i rządom prawa.
Wewnątrz kraju wystarczające poparcie dla trwającej rewolucji jej awangarda zapewnia sobie wykorzystując tradycyjne instrumentarium; oprócz chleba i igrzysk, przez eksploatację strachu przed migrantami i przed wojną, przed kryzysem, strachu przed Rosją, przed polityką, kulturą i obyczajowością Niemiec, Francji i Europy Zachodniej.
Nie można jednak od razu pozyskać dla rewolucji części społeczeństwa, której nie odpowiada Nowe Państwo. Ale nasza rewolucja jest cierpliwa, represje są nakierowane na niepokorne jednostki, wyselekcjonowane grupy społeczne i zawodowe, a karawana, mimo porażek, idzie krok po kroku w tym samym kierunku. Zmiany w edukacji, począwszy od szkoły podstawowej po Akademię Nauk, awanse młodych hunwejbinów, bierność obojętnych i wystraszonych, hojne nagrody dla wyznawców sprawiają, że stopniowo rośnie baza popleczników nowego kursu. Niestety, po stronie oponentów dominują obrażeni na rzeczywistość; oburzeni nie są w stanie skutecznie kontr-działać i budować alternatywy dla postępujących zmian. Na co dzień media ekscytują się personalnymi konfliktami przywódców, co tworzy iluzję prawdziwych zmagań na politycznej scenie, podczas gdy w rzeczywistości wymieniane są to tylko słowa bez pokrycia.
Niektórzy sądzą, że rewolucja i jej kreacja Nowe Państwo skończą się wraz z odejściem z czynnej polityki przywódcy, należącego do odchodzącego pokolenia, który stoi na jej czele. Nie podzielam tego poglądu, ponieważ nasza rewolucja nie doprowadziła na tym etapie do stworzenia systemu kierowanego przez jednostkę, czyli do dyktatury. Polska tradycyjnie nie jest dobrym materiałem na dyktaturę; u nas możliwe są tylko autorytarne przymiarki. Nasze rodzime Nowe Państwo nie jest dyktaturą jak Portugalia Salazara; nie jest też demokracją jak większość państw należących do Unii Europejskiej.
Jest, wykręcę się nadużywanym wyrazem, (narodową) hybrydą.
Kiedy siła tradycji, motor tej regresywnej rewolucji, wyczerpie się? Wtedy, gdy w polu grawitacyjnym polskiej polityki pojawią się inne zdrowsze i silniejsze prądy.
Przyszły historyk polskich dziejów nowożytnych i najnowszych potraktuje ten okres polskiej historii, (z pewnością nie nazwie go Nowym Państwem), w jednym ciągu z przenikającymi się formacjami i epizodami go poprzedzającymi: wojny, rewolucje, powstania, rozbiory, okupacje, Księstwo Warszawskie, Królestwo Polskie, , PRL, II i III RP. Zauważy też, że głębokie podziały społeczne i polityczne, które doskwierają nam w XXI wieku, nie są niczym wyjątkowym w naszej historii.
*Sądzę, że rewolucji nie przezwycięży wygrana opozycji w wyborach. Budowa Nowego Państwa zostanie chwilowo wstrzymana ale w niektórych aspektach będzie nadal kontynuowana przez opozycję. Na przykład w zakresie stosunków państwa z kościołem (opozycja zapowiada rzeczywisty rozdział kościoła i państwa ale myślę, że skończy się tak jak zawsze), czy to w zakresie politycyzacji instytucji państwowych i partyjnego nepotyzmu, czy w zakresie polityki bezpieczeństwa.
31 grudnia 2022