Pochwała łagodności

Interpretacja osobowości i twórczości Erazma z Rotterdamu (1467-1537) w ujęciu znakomitego dwudziestowiecznego historyka z Lejdy Johanna Huizingi (1872 -1945) posiada psychologiczną głębię i nieprzemijającą wartość.

Tropię ostatnio iluzje prowadzące do klęsk i rozczarowań. Jednocześnie szukam przesłanek do stwierdzenia, że lepszy świat jest możliwy. Zdaję sobie sprawę, że Idealiści bywają niemniej radykalni niż realiści. Świat potrzebuje dobroci i łagodności jako przeciwwagi dominujących w nim drapieżców dążących per fas et ne fas do realizacji swoich interesów.

W historii przewijało się wiele „szkół dobra”. W starożytnych Chinach Mencjusz i mistrz Mo wierzyli w we wrodzone dobro człowieka. W kręgu europejskim taki pogląd był bliski Erazmowi. Erazm był idealistą:

„Jako typ duchowy należy Erazm do raczej rzadkiej grupy tych, którzy są jednocześnie bezwzględnymi idealistami i ludźmi na wskroś umiarkowanymi. Nie potrafią oni znieść niedoskonałości świata, muszą się sprzeciwiać; lecz przy wszelkich skrajnościach czują się nieswojo, bojaźliwie cofają się przed czynem, ponieważ wiedzą, iż czyn zawsze tyleż samo niszczy, co buduje; wycofują się tedy i dalej wołają, że wszystko powinno stać się inne; ; lecz gdy nadchodzi chwila decyzji, ociągając się wybierają pozycję po stronie tradycji i tego, co już istnieje”. (s. 255/6)

Erazm krytykował książąt i patrycjuszy ale według Huizingi była to krytyka powierzchowna i nietrafna zwłaszcza, w odniesieniu do zarządzania przez nich  Niderlandami, które były „progresywne” na tle Europy.

Erazm, w  „Pochwale głupoty” (1509), do dzisiaj żywym, czytanym „nieskazitelnym dziele” ze swadą Rabelais’a  przewrotnie i głęboko reinterpretował głupotę jako sprężynę „poruszającej wszystko, co na świecie uchodzi za podniosłe i wielkie. Państwo ze swymi honorowymi stanowiskami, miłość ojczyzny i duma narodowa, pompatyczny ceremoniał wszelkich uroczystości, stanowe i arystokratyczne przesądy czymże są, jeśli nie głupotą? Źródłem wszelkich bohaterskich czynów jest wojna, rzecz najgłupsza ze wszystkich. Cóż skłoniło Decjuszów lub Kurcjuszów do złożenia samych siebie w ofierze? Próżna sława! Głupota rodzi państwa, dzięki niej istnieją potężne cesarstwa, religia i sądy.” (s. 102/103).

Sens całej „Pochwały głupoty” zawiera się pokrótce, według Huizingi, w jej następującym fragmencie:

„Beze mnie – powiada Głupota – świat istnieć nie może ani chwili. Czegóż dokonują śmiertelnicy, co nie byłoby pełne głupoty, nie uczynione przez głupców i pośród głupców?”. Żadna wspólnota ani żadna rozrywka „nie może być bez głupoty miła ani trwała, tak dalece, że ani naród swego króla, ani pan sługi, ani dziewka pani swojej, ani nauczyciel ucznia, ani przyjaciel przyjaciela, ani żona męża, ani chwili ścierpieć by nie mogli, gdyby na przemian od czasu do czasu nie błądzili, to znów wzajemnie sobie nie schlebiali, to z wyrozumiałością patrzyli na siebie przez palce, to znów smarowali sobie wargi odrobiną miodu głupoty”.

„Głupota jest tutaj” - pisze Huizinga – życiową mądrością, rezygnacją i wyrozumiałą oceną”. (s. 102)

„Głupota jest radością i świeżością niezbędną w szczęśliwym życiu. Człowiek kierujący się wyłącznie rozumem, pozbawiony namiętności, jest kamiennym posągiem, biernym i pozbawionym wszelkich ludzkich uczuć, potworem albo upiorem, przed którym wszystko ucieka. Głuchy jest na wszelkie wzruszenia pod wpływem przyrody, niezdolny do jakichkolwiek uczuć miłości lub współczucia. … Jest on przerażającą postacią doktrynera, którą Erazm widzi oto przed sobą. Jakież państwo – wykrzykuje życzyłoby sobie tak doskonałego mędrca jako władcę?

   Gdyby jakikolwiek człowiek, w pełnym posiadaniu takiej mądrości, miał zakosztować wszelkich przeciwności losu, natychmiast odebrał by sobie życie.  Jedynie głupota stanowi ratunek: błądzić, mylić się, nie wiedzieć, oznacza – być człowiekiem. …

   Przede wszystkim jednak tolerancja wobec samego siebie. Żeby móc podobać się innym, trzeba zacząć od tego, że schlebiać się będzie nieco sobie samemu i sobie się podobać. Czymże byłby świat, gdyby wszyscy nie czuli się tak dumni ze swego stanu i zawodu, iż nikt nie pragnąłby zamienić z innym własnego wyglądu, umysłu, rodziny ani kraju!”

(s.104-105)

Erazm bawi, prowokuje i zwodzi. Dowodzi, że „Nonsens jest prawdą”, że prawdziwe wykształcenie nie sprzyja udanemu życiu i że „mądrość jest nieszczęściem, szczęściem jest zarozumiałość”. (s.105-106)

Erazm stworzył jednak coś znacznie głębszego  od pospolitej satyry. Klasycznemu wątkowi „zarozumiałej mądrości, która jest jedynie głupotą” towarzyszy wątek drugi: „zbawczej głupoty, która stanowi prawdziwą mądrość”. (s.107)

Według Huizingi łagodność Erazma prowadząca do wahań i niezdecydowanie Erazma skazywały go w praktyce na niepowodzenia we wprowadzaniu swych projektów w życie w epoce skrajności i namiętności Lutra i Loyoli. Dzisiaj, tak jak  w latach dwudziestych minionego wieku (książka Huizingi została wydana w 1924 roku):

 „… podziw nasz odnosi się do skrajnych przypadków, lecz po części dzieje się tak dlatego, że skłócony nasz czas potrzebuje silnych podniet. Aby należycie ocenić Erazma, trzeba wpierw zaprzestać podziwiania tego, co ekstrawaganckie, co być może od niejednego z nas wymagać będzie pewnego wysiłku”. (s. 255)

W XXI wieku delikatność serca uchodzi za słabość, poglądy i postawy umiarkowane są ignorowane, a spirala brutalnych słów i radykalnych działań napędza wewnętrzny niepokój i skutkuje agresją. Dodałbym do cnoty wrażliwości jeszcze poczucie ulotności większości naszych spraw, a także pochwałę niepewności/braku pewności, że nasze racje są zawsze słuszne, a zatemi gotowość do cofnięcia się o jeden krok do tyłu.

„Pochwała głupoty” jest prekursorem, podobnie jak „Próby” Michała z Montaigne, założeń współczesnej psychoterapii. Zaleca ona wyrozumiałość i akceptację siebie samych, naszych błędów i śmieszności, a pogodzenie się z własną słabością sprzyja empatii i wyrozumiałości w stosunku do innych. Mądra jest zdolność Erazma do dostrzegania drugiego i trzeciego dna w naszych daremnych wysiłkach o uznanie i zaszczyty. Cierpi na tym nasza miłość własna i nasze poczucie własnej ważności. Ale i to jest nam wybaczone.

Huizinga pisze w podsumowaniu:

„Wykształcona ludzkość ma powody do okazywania imieniu Erazma szacunku, choćby tylko dla tego, że z najgłębszym przekonaniem głosił on konieczność powszechnej łagodności serca, której cały świat tak bardzo jeszcze potrzebuje”. (s. 261)

*autora klasycznej i dobrze znanej w Polsce „Jesieni Średniowiecza”.

Johan Huizinga, „Erazm”, przełożyła Maria Kurecka, wstęp Maria Cytowska, konsultacja naukowa Leszek Kołakowski, PIW, Warszawa 1964.