Upaństwowieni

UWAGA, UWAGA!

Człowieku, obywatelu. Jesteś własnością państwa. Jesteś nie-ograniczoną własnością państwa. Ulegasz złudzeniu, jeśli pocieszasz się, że przynajmniej, jak w reklamie zegarka Patka-Philipe, masz go w dzierżawie na czas swojego życia i przechowujesz dla przyszłych generacji. Nie,  o Twoje myśli, o Twoje ciało, o Twoich bliskich, o ruchomości i nieruchomości państwo może upomnieć się w każdej chwili. Według klasyka własność to kradzież. Ale chroni przed wszechwładzą państwa. Według mnie państwo tylko wytwarza pozory własności prywatnej i w imię jej ochrony jeszcze bardziej ogranicza zakres wolności.

W moich zapiskach jest wiele myśli na temat,  jak żyć lub przeżyć w państwie. Bedzie tekst o pół-emigracji i ćwierć- emigracji. W naszych mediach jest lawina tekstów o ludziach, którzy eksperymentują z pobytem w krajach bliskich i dalekich. Wciąż wielu rodaków zastanawia się nad emigracją (według badań około 20 procent), tak jakby nic nie zmieniło się w kraju od czasów zaborów. Może tak wiele się nie zmieniło, skoro ludzie nadal, jak w przeszłości, głosują nogami. W końcu, gdzie chce się mieszkać i pracować, to jedna z najważniejszych życiowych decyzji.

Każde państwo jest obciążone poważnymi wadami genetycznymi. Jest ono z natury rzeczy instytucją opresyjną, inwigilującą, nietolerancyjną, monopolizującą przemoc wewnątrz i na zewnątrz, ścigającą i cyniczną. Organizuje działanie ludzi i stara się zapanować nad ich umysłami i emocjami. Źle toleruje ludzi niezależnych. Ksenofobia, rasizm to wielkie plamy na sumieniu państwa. Ale jedne z nich izolują obcych i dysydentów w koloniach karnych, a drugie tylko potępiają i usuwają na margines. Listę przestępstw państwa przeciw jednostkom i masom można ciągnąć w miliony ofiar, w nieskończoność.

Z drugiej strony każde państwo stara się zapewnić każdemu „swojemu” obywatelowi dostęp do dóbr publicznych takich jak porządek publiczny, kultura, zdrowie czy edukacja. Jest organizatorem wszystkiego, tak wszechobecna w naszym życiu, że nie możemy wyobrazić sobie cywilizacji  bez państwa, które w istocie jest efemerydą w historii ludzkości. Jak się wyłoniło w ostatnich tysiącleciach, tak i zniknie bez śladu.

Największy zarzut wobec państw dotyczy ich chronicznego i nieprzezwyciężalnego egoizmu i zdolności do mobilizowania agresji w ludziach, a co za tym idzie, ich niezdolność do empatii, współpracy i zarządzania naszym wspólnym dobrem, naszą małą Planetą, patrymonium ludzkości. Ten instynkt w okresie wojen, (takich jak wojna rosyjsko-ukraińska), przeważa nad wszelkimi racjonalnymi i humanitarnymi kalkulacjami czyli największymi zdobyczami ludzkiego umysłu i serca w historii. Współczesne państwa nie zdały egzaminu jako zbiorowy organizator pluralistycznej wspólnoty państw w duchu współpracy i pokoju. Im dalej państwa oddalają się od katastrof XX wieku, tym bardziej przybliżają nas do katastrofy w wieku XXI.

O skalisty brzeg rzeczywistości rozbiła się do niedawno niekwestionowana teoria demokratycznego pokoju. Trzeba przyznać stokrotną rację realistom, których znakomitymi reprezentantami są J. Mearsheimer i S. Walt.  Wskazują oni na negatywne następstwa liberalizmu, liberalizmu interweniującego i ekspansywnego; na rzeczywisty skutek tak zwanych dobrych intencji i propagandy wartości maskujących interesy. Partie liberalne i socjaldemokratyczne mają tendencję do prozelityzmu i misjonarstwa, co skłania je do prowadzenia nieustannych krucjat. A partie prawicowe i skrajnie prawicowe toczone bakcylem autorytaryzmu demolującego demokrację są ostrożniejsze i bardziej racjonalne w używaniu siły w stosunkach zewnętrznych. Jesteśmy świadkami sytuacji paradoksalnej: Trump, Berlusconi, Orban i inni politycy z nie-mojej populistyczno-faszyzującej bajki, destrukcyjni i brutalni wobec instytucji państwa prawnego i liberalnej demokracji są w praktyce mniej skłonni do podważania stabilności systemu międzynarodowego i użycia nagiej siły niż ich, niosący na ustach szlachetne ideały, liberalni i lewicowi wrogowie. Nasza prawica walcząca z wrogiem na prawo i lewo jest wyjątkiem. Ona karmi się wojną wszystkich ze wszystkimi.

Brak skłonności do kooperacji i agresja będą głównym czynnikiem katastrofy państwa narodowego. Po Hiroshimie i Nagasaki wydawało się, że tym zapalnikiem będzie wojna atomowa. Teraz w świetle szybko postępującej degradacji Planety, do której przyczynia się celowo utrzymywana przez państwa słabość instytucji międzynarodowych, zagłada państwa będzie skutkiem zatrutej wody, powietrza, ziemi oraz koniec w końców piekielnego (nuklearnego) ognia, który wszystko spopieli. Swoją pieczęć odcisną cztery żywioły oznaczone w klasycznej filozofii Wschodu i Zachodu. U podłoża procesu zniszczenia znajdziemy działania machiny państwowej, która ukierunkowała ludzkie umysły w kierunku produkcji, konsumpcji i zysku. Na początku było słowo, dużo później wyłoniło się państwo narodowe, na końcu … na szczęście nie wiemy, co będzie na końcu.

Dopóki jednak państwa w barwach narodowych wirują, splecione więzami interesownej współpracy lub pocałunkiem śmierci, na scenie świata, cieszmy się ich różnorodnością, krytykujmy ich hubris, wojowniczość i odnotujmy ich rzeczywiste i urojone walory i przewagi. Większość z ludzi odrzuca koncepcje państwa uniwersalnego, rządu światowego, a nawet ciekawego eksperymentu federacyjnego w skali Europy. Potworne, z ich punktu widzenia, byłoby przeniesienie narodowych symboli do muzeum, zanik rywalizacji, granic, patriotycznych capstrzyków, wieczny pokój. Taki stan rzeczy nie byłby zgodny z prawem boskim i naturą człowieka, społeczną i wojowniczą. Nuda, która towarzyszyłaby wiecznemu pokojowi  bez wybranych narodów, wyzysku i wojen byłaby zabójcza. Ciekawe, że takiej nudnej, jednostajnej kontynuacji życia w zaświatach oczekują ludzie od religii. Centralizacja tak, ale dopiero w Niebiosach.

Hipokryto!

Krytykujesz państwo, które Cię wykształciło, wykarmiło, wyleczyło, dało Ci pracę i schronienie, a teraz daje emeryturę. Bez jego opieki zginąłbyś marnie. Krytykujesz, chociaż mu wiernie służyłeś jako historyk, urzędnik, dyplomata. Byłeś jego sługą. Złośliwy powiedziałby – „sługusem”.

Nie miałbyś wyrzutów sumienia, gdybyś w porę uciekł  gdzieś w głuszę, poza granice cywilizacji. Tam, zginąłbyś marnie albo stałbyś się własnością wielkiej korporacji.

Niewdzięczniku!